Nikt nie powinien mieć najmniejszych wątpliwości, że w czasie wojny w Ukrainie główny agresor usiłuje wpływać na opinię publiczną w innych krajach. Oficjalne raporty dowodzą, że Rosja, dzięki działaniom zarówno służb specjalnych, jak i farm trolli prowadzonych przez okrytego złą sławą w Bachmucie Jewgienija Prigożyna, prowadziła działania dezintegrujące Zachód, wpływała na nastroje Brytyjczyków przed brexitem, Amerykanów w czasie wyborów prezydenckich 2016 roku, Hiszpanów podczas kryzysu w Katalonii i wielu innych społeczeństw w wielu innych miejscach. Tylko ktoś skrajnie naiwny mógłby uwierzyć, że nie prowadziła i nie prowadzi żadnych działań w Polsce.
Bo na tym właśnie polega wojna hybrydowa, że zbrojnej agresji na Ukrainę towarzyszy szereg operacji dezinformacyjnych, propagandowych, dotyczy to też operacji czysto wywiadowczych czy wręcz dywersyjnych. Ale również biznesowych, a czasami po prostu czysto przestępczych (wpływy rosyjskiej mafii itp.). Polska również z pewnością jest teatrem takich działań.
Czytaj więcej
Departament Stanu USA wydał oświadczenie w sprawie ustawy "lex Tusk", której podpisanie ogłosił w poniedziałek prezydent Andrzej Duda.
Kłopot w tym, że powołanie komisji badającej rosyjskie wpływy w Polsce zamiast pomóc zwalczać owe wpływy otworzy im jeszcze szerzej pole. Bo do przeciwstawienia się rosyjskiej dezinformacji i infiltracji potrzebne jest współdziałanie państwa i społeczeństwa, potrzebne jest bardzo wysokie wzajemne zaufanie, że oto realizowany jest wspólny cel, jakim jest obrona interesu narodowego, a nie wąsko rozumianego interesu politycznego tej czy innej partii.