Michał Szułdrzyński: Lex Tusk osłabi odporność Polski na działania Rosji

Piętnowanie przeciwników politycznych jako agentów Putina doprowadzi do dewaluacji takich oskarżeń. I uniemożliwi odróżnienie urojonych wrogów PiS od ludzi działających rzeczywiście w interesie Kremla.

Publikacja: 30.05.2023 15:11

Władimir Putin podczas szczytu Euroazjatyckiej Unii Gospodarczej na Kremlu, 25 maja

Władimir Putin podczas szczytu Euroazjatyckiej Unii Gospodarczej na Kremlu, 25 maja

Foto: AFP

Nikt nie powinien mieć najmniejszych wątpliwości, że w czasie wojny w Ukrainie główny agresor usiłuje wpływać na opinię publiczną w innych krajach. Oficjalne raporty dowodzą, że Rosja, dzięki działaniom zarówno służb specjalnych, jak i farm trolli prowadzonych przez okrytego złą sławą w Bachmucie Jewgienija Prigożyna, prowadziła działania dezintegrujące Zachód, wpływała na nastroje Brytyjczyków przed brexitem, Amerykanów w czasie wyborów prezydenckich 2016 roku, Hiszpanów podczas kryzysu w Katalonii i wielu innych społeczeństw w wielu innych miejscach. Tylko ktoś skrajnie naiwny mógłby uwierzyć, że nie prowadziła i nie prowadzi żadnych działań w Polsce.

Bo na tym właśnie polega wojna hybrydowa, że zbrojnej agresji na Ukrainę towarzyszy szereg operacji dezinformacyjnych, propagandowych, dotyczy to też operacji czysto wywiadowczych czy wręcz dywersyjnych. Ale również biznesowych, a czasami po prostu czysto przestępczych (wpływy rosyjskiej mafii itp.). Polska również z pewnością jest teatrem takich działań.

Czytaj więcej

Departament Stanu USA "zaniepokojony" ustawą "lex Tusk"

Kłopot w tym, że powołanie komisji badającej rosyjskie wpływy w Polsce zamiast pomóc zwalczać owe wpływy otworzy im jeszcze szerzej pole. Bo do przeciwstawienia się rosyjskiej dezinformacji i infiltracji potrzebne jest współdziałanie państwa i społeczeństwa, potrzebne jest bardzo wysokie wzajemne zaufanie, że oto realizowany jest wspólny cel, jakim jest obrona interesu narodowego, a nie wąsko rozumianego interesu politycznego tej czy innej partii.

Lektura ustawy przegłosowanej przez Sejm i podpisanej w poniedziałek przez prezydenta nie pozostawia złudzeń, że efektem działania komisji będzie polityczny spektakl i polowanie na czarownic

Tymczasem w sytuacji, w której ściganie rosyjskich wpływów staje się festiwalem wyborczym, polowaniem z nagonką na najważniejszych polityków opozycji, nie będzie żadnego zaufania, żadnego współdziałania. Poważny zarzut o działania w interesie Kremla zostanie sprowadzony do politycznej pałki. Lektura ustawy przegłosowanej przez Sejm i podpisanej w poniedziałek przez prezydenta nie pozostawia złudzeń, że efektem działania komisji będzie polityczny spektakl i polowanie na czarownice.

Zamiast zwiększyć – zmniejszy bezpieczeństwo polskiego państwa. Komisja zamiast wzmocnić odporność na rosyjskie wpływy, tylko ją osłabi, bo zarzut „prorosyjskości” stanie się jedynie polityczna pałką w i tak już skrajnie spolaryzowanej debacie publicznej. Jak w bajce o pasterzu, który zbyt często ostrzegał, że idzie wilk, przez co nikt już na jego krzyki nie zwracał uwagi i jak wilk naprawdę przyszedł, nikt nie zareagował na ostrzeżenie. W efekcie nie sposób będzie odróżnić osoby realnie prowadzące działalność na korzyść Kremla od tych, którym taką łatkę z powodów czysto politycznych będzie chciała przylepić powołana ustawą „lex Tusk” komisja.

To tym bardziej niebezpieczne, że rzeczywiście Polska potrzebuje nie tylko prześledzenia i wyrugowania rosyjskiej agentury, ale również wpływów, jakie Rosja wywarła na myślenie niektórych środowisk w naszym kraju, szczególnie części prawicy. Raszyzm to antyzachodnia ideologia, mocno podlana kultem jednostki, wykorzystująca religię jako narzędzie poszerzania politycznych wpływów, odwołująca się do wojny kulturowej, w której przeciwstawia zdrowy Wschód zdemoralizowanemu Zachodowi, walcząca z ofensywami LGBT itp. Mam wrażenie, że części polskiej prawicy zbyt mocno przypadł do gustu. Podobnie sprawa wygląda z telewizją publiczną imitująca wzorce rosyjskiej propagandy ze zohydzaniem politycznej opozycji i Zachodu na czele. Bo na tym polega poważny problem PiS, że choć jest bardzo antyrosyjskie i antyputinowskie w retoryce, to w wielu miejscach bywa arcyputinowskie w formie.

Nikt nie powinien mieć najmniejszych wątpliwości, że w czasie wojny w Ukrainie główny agresor usiłuje wpływać na opinię publiczną w innych krajach. Oficjalne raporty dowodzą, że Rosja, dzięki działaniom zarówno służb specjalnych, jak i farm trolli prowadzonych przez okrytego złą sławą w Bachmucie Jewgienija Prigożyna, prowadziła działania dezintegrujące Zachód, wpływała na nastroje Brytyjczyków przed brexitem, Amerykanów w czasie wyborów prezydenckich 2016 roku, Hiszpanów podczas kryzysu w Katalonii i wielu innych społeczeństw w wielu innych miejscach. Tylko ktoś skrajnie naiwny mógłby uwierzyć, że nie prowadziła i nie prowadzi żadnych działań w Polsce.

Pozostało 82% artykułu
Komentarze
Artur Bartkiewicz: Dlaczego PiS wciąż nie wybrał kandydata na prezydenta? Odpowiedź jest prosta
Komentarze
Mentzen jako jedyny mówi o wojnie innym głosem. Będzie czarnym koniem wyborów?
Komentarze
Karol Nawrocki ma w tej chwili zdecydowanie największe szanse na nominację PiS
Komentarze
Jerzy Surdykowski: Antoni Macierewicz ciągle wrzuca granaty do szamba
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Komentarze
Jan Zielonka: Donald Trump nie tak straszny, jak go malują? Nadzieja matką głupich