Michał Szułdrzyński: Chadecja spowalnia zieloną rewolucję

EPP nie chce oddawać pola skrajnej prawicy i próbuje pokazać jej wyborcom, że rozumie ich obawy.

Publikacja: 08.05.2023 03:00

Szef niemieckiej CDU Friedrich Merz przestrzegał przed zbytnimi kosztami ekonomicznymi polityki klim

Szef niemieckiej CDU Friedrich Merz przestrzegał przed zbytnimi kosztami ekonomicznymi polityki klimatycznej UE

Foto: AFP

W piątek Europejska Partia Ludowa (European People’s Party, EPP) przyjęła rezolucję w obronie rolnictwa. Pokazuje ona, jak bardzo zmieniła się Europa po rosyjskiej agresji na Ukrainę. Polityka klimatyczna, będąca przedmiotem konsensusu pomiędzy największymi siłami europejskiego mainstreamu – od zielonych przez liberałów, socjaldemokrację aż po chadecję, czyli właśnie EPP – wydawała się w UE czymś bezalternatywnym.

Spór nie dotyczył tego, czy politykę klimatyczną prowadzić, tylko tego, jak zdecydowanie to robić i jakim kosztem. Jej przeciwnikami były jedynie ugrupowania eurosceptycznej i suwerenistycznej prawicy, które dopatrują się w ekologicznym zapale unijnych instytucji niebezpiecznego zelotyzmu. Jak pisałem niedawno w „Plusie Minusie”, antyklimatyzm stał się dla prawicy nową nadzieją. Pozwala bowiem na klarowne zdefiniowanie sporu politycznego: oto europejski mainstream chce was zmusić do porzucenia waszego stylu życia, zakażą mięsa, będą kazali jeść robaki (co nie jest prawdą), zabronili rejestracji nowych samochodów spalinowych po 2035 r. (co akurat prawdą jest), będziecie ponosić koszty opłat emisyjnych od waszego pieca, którym ogrzewacie dom (też prawda). W myśl tej narracji to zwykli ludzie zapłacą za transformację. I nie tylko w sensie finansowym, ale również w postaci porzucenia swoich zwyczajów, modelu życia, spędzania wolnego czasu itd. Dlatego głosujcie na nas – mówią suwereniści – my powstrzymamy to szaleństwo.

Czytaj więcej

Europejska Partia Ludowa odrzuca zieloną rewolucję Ursuli von der Leyen

Piątkowy zjazd EPP pokazał, że niepokój o konsekwencje polityki klimatycznej dostrzega też chadecja. Szef niemieckiej CDU Friedrich Merz przestrzegał przed zbytnimi kosztami ekonomicznymi polityki klimatycznej UE, co może zmniejszyć konkurencyjność europejskiej gospodarki. A szef EPP Manfred Weber zaproponował dwuletnie moratorium na nowe regulacje klimatyczne, które uderzyłyby w rolnictwo.

EPP nie chce oddawać pola skrajnej prawicy i próbuje pokazać jej wyborcom, że rozumie ich obawy. Które zresztą wzrosły szczególnie po wybuchu wojny. Weber był zwolennikiem wydłużenia działania niemieckich elektrowni atomowych, uważając, że w świetle wojny w Ukrainie wyłączenie ich w przyjętym przez Angelę Merkel terminie jest lekkomyślnością. Widzi też, jak zmieniają się sympatie polityczne w Europie. Np. w Helsinkach, gdzie należąca do EPP Kok stworzyła rząd z Prawdziwymi Finami, którzy postulat spowolnienia zielonej transformacji uczynili jednym z haseł swej kampanii. Czy w Holandii, gdzie partia farmersko-obywatelska (BBB) niedawno szturmem wzięła samorządy, protestując przeciwko polityce rządu wdrażającego klimatyczną rewolucję w rolnictwie.

Weber rozumie, że albo EPP przedstawi ofertę wyborcom antyeuropejskich partii prawicowych, albo chadecja zostanie zmarginalizowana.

W piątek Europejska Partia Ludowa (European People’s Party, EPP) przyjęła rezolucję w obronie rolnictwa. Pokazuje ona, jak bardzo zmieniła się Europa po rosyjskiej agresji na Ukrainę. Polityka klimatyczna, będąca przedmiotem konsensusu pomiędzy największymi siłami europejskiego mainstreamu – od zielonych przez liberałów, socjaldemokrację aż po chadecję, czyli właśnie EPP – wydawała się w UE czymś bezalternatywnym.

Spór nie dotyczył tego, czy politykę klimatyczną prowadzić, tylko tego, jak zdecydowanie to robić i jakim kosztem. Jej przeciwnikami były jedynie ugrupowania eurosceptycznej i suwerenistycznej prawicy, które dopatrują się w ekologicznym zapale unijnych instytucji niebezpiecznego zelotyzmu. Jak pisałem niedawno w „Plusie Minusie”, antyklimatyzm stał się dla prawicy nową nadzieją. Pozwala bowiem na klarowne zdefiniowanie sporu politycznego: oto europejski mainstream chce was zmusić do porzucenia waszego stylu życia, zakażą mięsa, będą kazali jeść robaki (co nie jest prawdą), zabronili rejestracji nowych samochodów spalinowych po 2035 r. (co akurat prawdą jest), będziecie ponosić koszty opłat emisyjnych od waszego pieca, którym ogrzewacie dom (też prawda). W myśl tej narracji to zwykli ludzie zapłacą za transformację. I nie tylko w sensie finansowym, ale również w postaci porzucenia swoich zwyczajów, modelu życia, spędzania wolnego czasu itd. Dlatego głosujcie na nas – mówią suwereniści – my powstrzymamy to szaleństwo.

Komentarze
Bogusław Chrabota: Karol Nawrocki. Niby nie PiS, ale PiS
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Trzaskowski i Nawrocki to tak naprawdę awatary Tuska i Kaczyńskiego
Komentarze
Michał Kolanko: Trzaskowski wygrywa z Sikorskim. Ale dla prezydenta Warszawy łatwo już było
Komentarze
Artur Bartkiewicz: Czy prawybory w KO umocniły Rafała Trzaskowskiego?
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Komentarze
Estera Flieger: Kampania wyborcza nie będzie o bezpieczeństwie