Jak wiadomo, posłowie Polski 2050 Szymona Hołowni wyłamali się ze wspólnego frontu opozycji. Czyżby smród kompromisu był dla nich aż tak nieznośny? Tak to można tłumaczyć. Dla wielu proponowane przez PiS rozwiązania są niekonstytucyjne i dewastujące polskie prawo. Te argumenty znamy dość dobrze. Dla najbardziej zajadłych wrogów PiS ważniejsze jest co innego; jeśli ustawa przejdzie ścieżkę legislacyjną i podpiszę ją prezydent, PiS wywalczy środki z KPO, co może stanowić autostradę do sukcesu wyborczego. A to – z pespektywy elektoratu skrajnie antypisowskiego (symboliczne słowa Lecha Wałęsy wycofującego swoje poparcie dla PO) – fundamentalny błąd. W tej logice kompletnie już nie liczy się interes polskiej gospodarki, która realnie łaknie europejskich funduszy; ważne jest tylko odsunięcie od władzy partii Kaczyńskiego.
Czyżby Polska 2050 liczyła właśnie na ten elektorat? Osobiście tak rozumiem decyzję Szymona Hołowni o głosowaniu przeciw ustawie zbliżającej nas do „kamienia milowego” związanego z reformą SN. Przekonuje mnie do tego zwłaszcza jedno – nagła zmiana frontu Polski 2050. Zaledwie kilka dni wcześniej liderzy ugrupowania Hołowni byli zgodni co do tego, że opozycja powinna głosować razem. Co prawda w oparach zgniłego kompromisu, ale jednak dla Polski, w której żywotnym interesie jest odblokowanie środków europejskich. Liderzy Polski 2050 podpisali się pod tym, podobnie jak pod deklaracją, że opozycja w tej sprawie powinna zademonstrować jedność. Finalnie jedności nie było. Polska 2050 wykonała wobec partnerów na opozycji wymowny gest Kozakiewicza i zagłosowała przeciw.
Czytaj więcej
- Mają kłopot z tym, że połamali własne sumienia i zagłosowali za ustawą, która jest niekonstytucyjna i nie przyniesie Polsce żadnych pieniędzy w szybkim terminie - stwierdził w Polsat News Szymon Hołownia, mówiąc o głosowaniu w sprawie ustawy o Sądzie Najwyższym.
Rozumiem kalkulację na przejęcie „lojalistów polskiej konstytucji”, głównie z kręgów Koalicji Obywatelskiej. Rozumiem potrzebę odróżnienia się rozmytej ostatnio formacji Szymona Hołowni od reszty opozycji. Niemniej uważam, że Hołownia i jego partia mogą się na tej demonstracji samodzielności politycznej srogo przejechać. Po pierwsze – uderzając w jedność opozycji – nadwyrężają swoją wiarygodność. Po wtóre, koszty pozyskania procenta czy dwóch „konstytucjonalistów” z kręgów KO mogą być większe, bo stracą poparcie opozycyjnych pragmatyków, dla których liczy się przede wszystkim interes polskiej gospodarki. A po trzecie, odwrócą korzystny dla siebie trend w mediach; widać to już w internecie, gdzie Polska 2050 za swoją nielojalność wobec reszty opozycji jest głównie krytykowana.