Złożenie przez Prawo i Sprawiedliwość projektu ustawy abolicyjnej dotyczącej wyborów prezydenckich w 2020 roku pokazuje, że rządzący doskonale są świadomi tego, że próba przeprowadzenia wyborów kopertowych była nielegalna. I choć proponowana ustawa dotyczy na razie wyłącznie samorządowców, którzy przekazali spisy wyborców Poczcie Polskiej, ma ona ogromne znaczenie polityczne.
Po pierwsze, to już bodaj trzecia próba przegłosowania ustawy o bezkarności przy okazji organizacji wyborów kopertowych. Rząd nakazał ich przygotowanie, choć zgodnie z prawem wybory powinny się odbyć w sposób normalny, gdyż za późno wziął się za pracę nad stosownymi zmianami w prawie i w dodatku dla poparcia ich nie miał sejmowej większości. Stąd NIK skierowała zawiadomienia do prokuratury w sprawie całej listy urzędników, którzy na polecenie premiera przygotowywali wybory, w tym np. zlecili druk kart wyborczych, choć nie było na to podstawy prawnej. Co ciekawe, PiS w uzasadnieniu obecnego projektu powołuje się na konstytucję, ale ta przecież mówi o zasadzie praworządności, czyli że urzędnicy mogą działać tylko w ramach prawa. Jeśli działali na podstawie przepisów, które były dopiero projektowane, w oczywisty sposób przekroczyli swoje uprawnienia.
Czytaj więcej
Posłowie Prawa i Sprawiedliwości złożyli w czwartek w Sejmie dwa projekty ustaw. Jeden dotyczy „legalności działań organów gminy zaangażowanych w organizację wyborów prezydenckich w 2022 r.”. Drugi dotyczy zmiany prawa oświatowego.
I tu – po drugie – widać obawę PiS o losy sprzyjających władzy samorządowców, którzy postanowili przekazać poczcie spisy wyborców, choć nie było ku temu podstaw prawnych. Zapadają już bowiem w tej sprawie wyroki, które mogą być kłopotem dla ludzi bliskich PiS w zbliżającej się kampanii wyborczej. Ale dotyczy to nie tylko samorządowców. Działania pozostałych urzędników też zapewne PiS będzie usiłowało objąć programem „bezkarność+”, jeśli teraz mu się uda z samorządowcami.
Dlaczego? Bo widać tu wielką wzajemną nieufność w obozie władzy. Rozmaite frakcje doskonale wiedzą, że prokuraturą kieruje Zbigniew Ziobro i w każdej chwili ktoś z frakcji mu przeciwnej może stać się obiektem śledztwa w sprawie złamania prawa w czasie wyborów kopertowych. PiS wie też, że może za rok stracić władzę, a wówczas przeprowadzenie takich śledztw może zlecić kolejny prokurator generalny. A zatem zrobi wszystko, by to zagrożenie zneutralizować, bo politycznie może być to dla niego poważnym zagrożeniem.