Opozycja, która oczywiście nie robi nic innego, tylko siedzi i knuje, jak wbić szpile tym, którzy przez 25 godzin na dobę dbają o dobro Polski, perfidnie twierdzi, że TVP poświęca tyle czasu antenowego, krytykując właśnie ją, a nie rząd, ponieważ program tej stacji powstaje nie na Woronicza, ale na Nowogrodzkiej. Że rzecznik PiS przekazy dnia wysyła nie tylko do wszystkich posłów i senatorów Prawa i Sprawiedliwości, ale również do prezesa TVP, a także podległych mu dziennikarzy. Że telewizja tylko z nazwy jest publiczna, będąc w istocie telewizją rządową. I że w ogóle towarzystwo to należy przegonić, grunt pod siedzibą TVP (zwłaszcza Info) zaorać i posypać na wszelki wypadek solą. No, ale wiadomo, że „to nie ludzie, to wilki” – jak mówił trener II klasy Wacław Jarząbek.

Prawda jest bowiem zupełnie inna. TVP nie zajmuje się rządem prawdopodobnie w ramach protestu, ponieważ – jak się okazuje – politycy PiS, jak twierdzą, TVP nie oglądają. Oto premier Mateusz Morawiecki pytany o to, czy podobała mu się Telewizja Publiczna Jacka Kurskiego, odparł: „Ja nie oglądam telewizji, szczerze powiedziawszy, ani jednej, ani drugiej, ani trzeciej, więc trudno mi się wypowiedzieć w tej kwestii”. Oto rzecznik PiS, Radosław Fogiel, pytany o to, czy TVP być może w zbyt korzystnym świetle nie przedstawiała, kosztem premiera, Zbigniewa Ziobry, odparł, że też w zasadzie telewizji nie ogląda. Tylko czekać, aż Ryszard Terlecki na pytanie o TVP stwierdzi, że nie słyszał o jej istnieniu, a Marek Suski przyzna, że on w ogóle nie wie, co to telewizor. Bo to, że Jarosław Kaczyński w wolnej chwili ogląda w telewizji rodeo, a nie „Jedziemy” Michała Rachonia, wiemy skądinąd.

Czytaj więcej

Fogiel pytany o TVP pod rządami Kurskiego: Rzadko oglądam telewizję

Skoro więc politycy PiS nie oglądają TVP, to czemu TVP ma się przyglądać PiS? Zwłaszcza że opozycja – dla odmiany – bardzo dobrze wie, co w Telewizji Publicznej piszczy. Wie, ile razy Donald Tusk powiedział między 19:30 a 19:57 "für Deutschland" i jakie nowe zbrodnie opozycji odkrył sympatyczny „paskowy”. To znaczy, że to ona jest – mówiąc fachowo – targetem „Wiadomości”, więc to jej należy poświęcić więcej uwagi. No, a skoro już opozycja TVP ogląda, to przecież stacja – z wdzięczności rzecz jasna – nie będzie marnować jej czasu jakimś tam kadzeniem. Aby realizować misję publiczną, TVP musi nie tylko bawić, jak jakiś tam TVN czy Polsat, ale też uczyć. A człowiek najlepiej, jak wiadomo, uczy się na własnych błędach. Warto więc uczciwie zwrócić uwagę opozycji, że dopuszcza się licznych zdrad narodowych, reprezentuje interesy Niemiec, nie kocha Polski i ogólnie nie reprezentuje sobą zbyt wysokiego poziomu. Bo jeśli nikt im tego nie powie, to mogą przecież zdradzać Polskę, nawet tego nie wiedząc. A tego byśmy przecież nie chcieli.

Wszystko układa się więc w logiczną całość. Jest tylko jedna wątpliwość. Skoro rządzący nie oglądają TVP, to skąd dowiadują się o tych licznych sukcesach, którymi się chwalą?