Można odnieść wrażenie, że przez ostatnie lata politycy rządzącego obozu kupowali tylko czas iluzją wzmacniania struktur odpowiedzialnych za bezpieczeństwo państwa. Doskonale obserwujemy to teraz w przypadku resortu obrony narodowej, gdy – po kilku latach zwłoki – kupowane jest nowe uzbrojenie. A także w przypadku resortu spraw wewnętrznych, gdy okazuje się, że w naszym państwie w zasadzie nie ma struktur obrony cywilnej, chociaż wojna ciągle zbliża się do naszych granic.
Nie mamy też sprawnie działających służb specjalnych, bo jeszcze kilka miesięcy temu – gdy Amerykanie i Brytyjczycy alarmowali o możliwym wybuchu wojny na Wschodzie – ich budżety były obcinane o ok. 20 proc. W żaden sposób tego niedbalstwa nie da się uzasadnić, nie da się też nadrobić straconego czasu. W ciągu kilku miesięcy nie można ani wyszkolić kadry oficerskiej Agencji Wywiadu czy ABW, ani od ręki kupić sprzętu, który posłuży do zbierania informacji wywiadowczych.
Czytaj więcej
Szybkie zwiększenie obsady Agencji Wywiadu będzie bardzo trudne – przekonują eksperci od służb specjalnych.
Dzisiaj naszym największym dobrodziejstwem są sojusznicy, którzy poprzez obecność w Polsce łatają dziury w naszym uzbrojeniu, a także informują o tym, co przeciwnik chciałby ukryć. Chyba nikt nie ma wątpliwości, że współpraca służb polskich i amerykańskich jest doskonała.
Tyle że jeszcze kilka, kilkanaście lat temu to nasi oficerowie mogli być mentorami dla oficerów CIA, bo doskonale „czuli” Wschód. Dzisiaj, niestety, to się zmieniło. M.in. dlatego, że politycy obozu władzy postanowili przewietrzyć służby i po raz kolejny je zlustrować. To politycy PiS-u w imię swoiście pojmowanego patriotyzmu odbierali oficerom wywiadu emerytury, usuwali ich ze służby. I w istocie osłabiali państwo.