Oto „wielki mały człowiek” Rosji, jej były prezydent, ale tak naprawdę i za czasów swojej jedynej kadencji wieczny „numer dwa”, próbuje wziąć na siebie ciężar głównego propagandysty Kremla. Robota to trudna, wyjątkowo obciążająca, a i niechybnie prowadząca na bezdroża logiki i pogranicza absurdu.
Miedwiediew jednak dzielnie się stara, pręży napięte już ponad miarę zwoje mózgowe i dopisuje kolejne rozdziały literackiej prozy, przy której Wojnowicz z Wienią Jerofiejewem pospołu to ledwie smętni nudziarze.
Ostatnio zechciał, wyjątkowo jędrnym językiem, wypowiedzieć się o sprawstwie mordu cywilów w Buczy dodając do tego kilka słów, o tym, co sądzi o ukraińskiej tożsamości narodowej.
„W celu dehumanizowania i oczerniania Rosji” – tłumaczy były prezydent - „oszalałe zwierzęta z batalionów nacjonalistycznych i obrony terytorialnej są gotowe zabijać własnych cywilów; wszystko dlatego, że sama istota ukraińskości, karmionej antyrosyjskim jadem i kłamstwem, co do swojej tożsamości to jeden wielki fejk. Ukraińskiej tożsamości nie ma i nigdy nie było".
Czytaj więcej
Dmitrij Miedwiediew, zastępca sekretarza Rady Bezpieczeństwa Rosji, były prezydent kraju i sojusznik prezydenta Władimira Putina zabrał głos w sprawie masakry w Buczy. Zapowiedział, że celem rosyjskiej operacji jest "możliwość zbudowania wreszcie otwartej Eurazji - od Lizbony po Władywostok".