Tłumacząc się bowiem z poprzedniej wypowiedzi w RMF FM poseł PiS... poszedł znacznie dalej. Pytany, czy na serio porównuje Unię Europejską do III Rzeszy zaprzeczył: „Nie mówię, że jest taka sama, ale pewne elementy pojawiły się takie, jak przed II wojną światową. Też mówiono, że mamy oddać eksterytorialny korytarz, a teraz żądają od nas, że mamy uznać wyższość prawa europejskiego nad prawem polskim, a jak nie, to zostaniemy ukarani. Jak Polska nie padnie na kolana i nie stanie się pewnym landem, to będziemy karani” - mówił Suski. I dalej się rozkręcał: „A że użyłem rzeczywiście ostrych słów, to po to właśnie, żeby dotarło do Brukseli, że my się nie zgodzimy na takie traktowanie, nie jesteśmy podludźmi”.
Co więc powiedział Suski? Że nie porównuje Unii Europejskiej do III Rzeszy, ale następnie snuje dalej porównania – odwołując się do historycznych skojarzeń z korytarzem, okupacją, podludźmi. Te obrazy działają na wyobraźnię znacznie bardziej, niż racjonalne i skomplikowane argumentacje. I taki jest ich cel.
PiS radykalizuje język, jakim mówi o UE, ponieważ nie potrafi wyjść z twarzą z konfliktu, do którego doprowadził swoją polityką
Czy można sobie wyobrazić w Polsce mocniejsze porównanie? Czy w naszym polskim imaginarium istnieje gorszy archetyp, niż korytarz przez Pomorze, okupacja, czy rasowo motywowane ludobójstwo polskiego narodu? Nie, poseł Suski doszedł do ściany. Relatywizując tym samym ogrom cierpień jakie Polska przeszła podczas drugiej wojny ze strony Niemiec i Sowietów, plując na pamięć milionów polskich ofiar niezliczonych zbrodni XX wieku, bawi się historycznymi porównaniami w bieżącej politycznej wojence rządu PiS z Komisją Europejską.
PiS radykalizuje język, jakim mówi o UE, ponieważ nie potrafi wyjść z twarzą z konfliktu, do którego doprowadził swoją polityką. Ale to bardzo krótkowzroczna polityka. Pokazuje to choćby publikowany we wtorek w „Rzeczpospolitej” sondaż IBRIS, który jasno pokazuje, że rośnie lęk Polaków przed polexitem. Choć wciąż przeważają ci, którzy się tego nie boją (głównie wyborcy PiS), ledwie 10 miesięcy temu różnica między tymi, którzy nie boją się polexitu, a tymi, którzy żywią takie obawy, wynosiła ponad 13 punktów procentowych. Dziś zmalała do trzech punktów.