Cieszymy się ostatnimi tygodniami wolności, bo czwarta fala pandemii jest pewna. To, że uderzy po wakacjach, potwierdzają naukowcy i minister zdrowia. Tylko w wyniku pandemii i przeciążenia systemu ochrony zdrowia od jesieni 2020 r. do lipca 2021 r. mieliśmy ponad 100 tys. nadmiarowych zgonów. Wirus mutuje i nie wiadomo, co Polacy przywiozą z wakacji. Tymczasem znaczna część Polaków zachowuje się, jakby koronawirus został pokonany.
Rządowa loteria i kampania proszczepieniowa mają ograniczone pole rażenia. W Polsce w pełni zaszczepionych jest ledwie 17 mln osób. W siłę rosną ruchy antyszczepionkowe, które posuwają się do przemocy, jak atak na punkt szczepień w Grodzisku Mazowieckim. Takie przypadki należy surowo karać, nie reklamować. Jednak ten los w dużej mierze zgotowali nam rządzący.
PiS boi się utraty części radykalnego prawicowego elektoratu, dlatego nie zwalcza w sposób zdecydowany ruchów antyszczepionkowych. Andrzej Duda podczas kampanii wyborczej sceptycznie wypowiadał się na temat szczepień, puszczając oko do antyszczepionkowców, których chciał pozyskać. Prezydent zaszczepił się, nie jest „foliarzem", ale jego wypowiedzi narobiły szkód, o czym mówią lekarze. Czas, żeby pierwszy obywatel RP zrehabilitował się i zainicjował nowy etap publicznej akcji szczepień. Ponad podziałami, wszystkie siły polityczne mogłyby razem zachęcać Polaków do szczepień. Spoty telewizyjne, billboardy, jingle radiowe z udziałem Jarosława Kaczyńskiego, Donalda Tuska, Włodzimierza Czarzastego, Władysława Kosiniaka-Kamysza, Szymona Hołowni i innych odpowiedzialnie myślących liderów politycznych mogłyby dać nowy impuls kampanii proszczepieniowej. Albo wszystkie ręce na pokład, albo bal na „Titanicu".
Jarosław Gowin popiera ograniczenia dla niezaszczepionych. Zieloni wzywają ministra zdrowia do wprowadzenia obowiązku szczepienia w formie rozporządzenia. Jeśli jesienią dojdzie do kolejnych tragedii, premier będzie musiał posłuchać wicepremiera lub nawet Zielonych. Bo na kolejny lockdown, a tym bardziej zgony, Polski nie stać.