Jednak "ląduj dziadu"

Widać już pierwszych zawiedzionych po ogłoszeniu raportu. Dla jednych - zdziwionych, że żelazne skrzydło pękło w zderzeniu z drzewem - brzoza była za twarda

Publikacja: 29.07.2011 14:40

Piotr Gursztyn

Piotr Gursztyn

Foto: Rzeczpospolita

Dla innych nie wyjaśniono sprawy niekonwencjonalnych metod zamachu. A rosyjscy dziennikarze (podziw za ich patriotyczną determinację!) byli szczerze zdziwieni, że komisja Jerzego Millera obarczyła ich państwo częścią odpowiedzialności. Niesłychane!

Wielki zawód poczuli też ci, którzy oczekiwali, że usłyszą słowa o naciskach na pilotów. Przeciwnie, usłyszeli, iż "piloci nie byli samobójcami". Usłyszeli, że próby podejścia są praktyką dopuszczalną. Komisja jednoznacznie stwierdziła, że nie ma śladu nacisków na pilotów.

Cóż to musi być za ból po tym, gdy wałkowało się wielokrotnie tzw. "incydent gruziński". Po tym, gdy "docierało się" do rewelacji na temat rzekomej kłótni gen. Błasika z pilotami. A tu, pech, komisja twierdzi, że nie było takiej kłótni.

Tak więc można tytułować komentarze "ten raport musi boleć". I pisać - jak jeden z autorów "Gazety Wyborczej" - że "choć członkowie komisji wielokrotnie podkreślali, że nikt nie wywierał nacisku na załogę, by lądowali w Smoleńsku za wszelką cenę, to przyznaje, że mogła odczuwać presję".

"Raport musi boleć" skoro połowę obszernego komentarza poświęca się wątkowi, któremu komisja poświęciła kilka zdań w czasie prezentacji. I tak jak jednych raport musi boleć, tak drugich ten żal, że nie da udowodnić się tezy o "ląduj dziadu", może bawić.

Może bawić ten żal, może też bawić to jak wybiórczo - nomen omen - redaktor GW dobiera fakty, aby ratować sypiącą się tezę. Pisze, że prezydent aż za bardzo chciał uczestniczyć w uroczystościach katyńskich. Ale już nie pisze tego, jak komisja porównała przygotowania do obu lotów - prezydenta 10 kwietnia i premiera 7 kwietnia. Otóż, do lotu prezydenckiego samolot zamówiono w przepisowym terminie, do lotu premiera w zbyt krótkim. Kto więc bardziej się spieszył?

I jeszcze jedno. Załoga Tu 154, wbrew tej rzekomej presji i obecności gen. Błasika w kokpicie, pociągnęła wolant, aby poderwać samolot. Takie są fakty. Niestety, tym gorzej dla nich.

Dla innych nie wyjaśniono sprawy niekonwencjonalnych metod zamachu. A rosyjscy dziennikarze (podziw za ich patriotyczną determinację!) byli szczerze zdziwieni, że komisja Jerzego Millera obarczyła ich państwo częścią odpowiedzialności. Niesłychane!

Wielki zawód poczuli też ci, którzy oczekiwali, że usłyszą słowa o naciskach na pilotów. Przeciwnie, usłyszeli, iż "piloci nie byli samobójcami". Usłyszeli, że próby podejścia są praktyką dopuszczalną. Komisja jednoznacznie stwierdziła, że nie ma śladu nacisków na pilotów.

Komentarze
Michał Kolanko: Jeden sondaż wiosny nie czyni. Ale PiS ma powody do zadowolenia po badaniu, w którym wygrywa z KO
Komentarze
Artur Bartkiewicz: Czym suwerenność Andrzeja Dudy różni się od suwerenności Donalda Tuska?
Komentarze
Kłótnie w sieci między Trumpem a Zełenskim oddalają pokój w Ukrainie
Komentarze
Bogusław Chrabota: Zbigniewa Ziobry cyrk w budowie
Komentarze
Estera Flieger: Krym musi być ukraiński