Ubiegłotygodniowe wystąpienie Leszka Jażdżewskiego, które poprzedziło wykład Donalda Tuska, wielu komentatorów i obserwatorów polskiej sceny politycznej zakwalifikowało jako atak na Kościół. Walczący o rozdział państwa od Kościoła Jażdżewski wytoczył ciężkie działa. Pieniądze, władza, krzywdzenie dzieci i ukrywanie pedofilów – hasła te zapewne trafią do jakiejś części społeczeństwa i – przynajmniej na kilka dni – staną się przedmiotem debaty publicznej. Od mocnych słów naczelnego „Liberte!" zdążyli już odciąć się politycy Koalicji Europejskiej z Grzegorzem Schetyną na czele. Dystansuje się również szef PSL Władysław Kosiniak-Kamysz. Ale, gdy spojrzeć wstecz na kilka ruchów szeroko pojmowanej opozycji, do której należą nie tylko formacje tworzące KE, ale także Robert Biedroń, i całkiem spore grono publicystów, którzy nie kryją swych politycznych sympatii, okaże się, że słowa szefa „Liberte!" są elementem dobrze przemyślanej strategii.