Od kiedy w internecie w trakcie meczu można się zakładać o to, ile żółtych kartek dostanie drużyna albo czy w ostatnim kwadransie padnie gol samobójczy, nie znamy dnia ani godziny. Mecze bez stawki (takie jak Śląsk – Arka w ostatniej kolejce ekstraklasy) stają się pokusą dla oszustów i dostrzegł to nawet Polski Związek Piłki Nożnej pod wodzą Zbigniewa Bońka, jednego z reklamowych pionierów hazardu.
Wszystkim, którzy od lat biją na alarm, władcy tego interesu odpowiadają, że tylko nielegalni bukmacherzy są zagrożeniem, a oni wprost przeciwnie, czynią samo dobro – finansują sport i płacą podatki, podobnie jak branże monopolowa czy tytoniowa. To prawda, różnica jest tylko jedna: nikt nie przekonuje, że palenie papierosów czy picie wódki to zabawa niewywołująca zgubnych skutków.