Debata nad ustrojem polskiego państwa mogłaby się stać wielką szansą na zasypanie podziałów i rozpoczęcie dyskusji o sprawach fundamentalnych. Mogłaby być punktem zwrotnym w wojnie polsko-polskiej. Szczytna wydaje się również idea, by włączyć Polaków do debaty nad tym, jak powinien wyglądać w Polsce podział władz, bo to naród jest najwyższym suwerenem.
W „Rzeczpospolitej" już dwa lata temu zachęcaliśmy do poważnej dyskusji nad zmianami ustrojowymi. Wzięli w niej wówczas udział czołowi politycy i eksperci. Jednak by doszło do sensownej debaty konstytucyjnej, muszą być spełnione trzy warunki. Pierwszym byłoby jej solidne przygotowanie przez inicjatora, czyli prezydenta. Drugim – pełne wsparcie obozu rządzącego. A trzecim – włączenie opozycji. Jest jednak mało prawdopodobne, by któryś z tych warunków został spełniony.