Rynek paczek ucierpi przez Trumpa. Polskę zaleją nie tylko chińskie produkty, ale też operatorzy?

Niespodziewanie następstwem wyniku wyborów prezydenckich w USA może być mocniejsza ekspansja chińskich e-sprzedawców na polskim rynku. Branża kurierska boi się konsekwencji.

Aktualizacja: 08.11.2024 08:59 Publikacja: 08.11.2024 04:37

Rynek paczek ucierpi przez Trumpa. Polskę zaleją nie tylko chińskie produkty, ale też operatorzy?

Foto: Adobe Stock

Rodzimy rynek KEP (kurier, ekspres, paczka), który historycznie rósł w imponującym tempie, zbliża się do wirażu. Poważnym zagrożeniem dla działających nad Wisłą firm tego sektora mogą okazać się operatorzy z Chin. Jeśli nowy prezydent USA zacznie wojnę celną z Chinami, na celowniku koncernów z Państwa Środka znajdą się europejskie rynki, w tym Polska. – W takim scenariuszu może dojść do próby podbicia naszego rynku KEP przez Chińczyków – ostrzegają eksperci.

Foto: Paweł Krupecki

Chińczycy namieszają w paczkach po wygranej Donalda Trumpa w wyborach w USA

Mamy do czynienia z zapowiedzią podniesienia ceł przez USA, przede wszystkim na towary z Chin. Może się więc okazać, że będziemy mieli do czynienia z kolejną wojną handlową z Azją – twierdzi Jarosław Janecki, ekonomista.

W efekcie Chińczycy skierują się ku Europie. Profesor Arkadiusz Kawa z Uniwersytetu Ekonomicznego w Poznaniu, partner z Last Mile Experts, ekspert branży KEP, uważa, że polityka ograniczania sprzedaży chińskich produktów w USA jest realna, bo już mieliśmy z nią do czynienia podczas pierwszej kadencji Donalda Trumpa. Ale, jak zauważa, Europa też dostrzega zagrożenie zalewem towarów z Chin i również stara się go powstrzymać. – Tyle że Chińczycy starają się omijać takie bariery. Np. ostatnio AliExpress otworzył swoją platformę e-commerce na polskich sprzedawców – tłumaczy.

Już teraz AliExpress, Temu i Shein podbijają nasz e-commerce, ale – jak wskazuje nam, prosząc o anonimowość, jeden z przedstawicieli branży kurierskiej – to dopiero początek. Jak podkreśla, Chińczycy mają model działania, w którym – przy dużym natężeniu towarów sprowadzanych przez własne platformy – uruchamiają też własną dystrybucję, często z własnymi pracownikami. – A to oznacza ryzyko, że Polskę zaleją nie tylko towary z Chin, ale również chińscy operatorzy KEP – tłumaczy.

Takiego scenariusza nie wyklucza też prof. Kawa. Budowa własnej sieci dystrybucyjnej towarów jest realna, tym bardziej że dostawcy zza Wielkiego Muru już mieli tu swojego operatora, założoną przez koncern Alibaba firmę Cainiao, która połączyła ostatecznie siły z DHL. Nie będzie to jednak proste zadanie. – Zwłaszcza jeśli Chińczycy mieliby budować w Polsce sieć dystrybucyjną od podstaw. Choć oczywiście w dłuższej perspektywie nie jest to niemożliwe – zastrzega prof. Kawa. – Tym bardziej że mogą przejąć działającą już firmę z tej branży, np. jakiegoś mniejszego operatora logistycznego – dodaje.

Kurierzy na zakręcie

Nawet jeśli to tylko czarny scenariusz, to taka wizja hamuje rozwój polskiego rynku kurierskiego. Firmy KEP mają obawy przed inwestowaniem w obsługę chińskich wolumenów i budowanie infrastruktury, jeśli te paczki mogłyby im z dnia na dzień zniknąć. – Obawy operatorów są uzasadnione. Chińskie platformy mogą szybko wycofać się z rynku, ewentualnie Chińczycy sami zaczną budować sieć i uruchamiać dystrybucję w naszym kraju. Mają już u nas swoje magazyny, a proszę pamiętać, że Amazon w USA też zaczynał od magazynów, a dopiero potem wprowadził usługi kurierskie. W tym wypadku mogłoby być podobnie – wyjaśnia Arkadiusz Kawa.

To dla branży KEP niekomfortowa sytuacja. Tym bardziej że eksperci wieszczą jej konsolidację. – Już teraz jest za dużo operatorów. Wielce prawdopodobne jest, że dojdzie do jakichś przejęć czy wycofania się jakiegoś międzynarodowego gracza z Polski, czy nawet Europy – komentuje nasz rozmówca, prosząc o dyskrecję. – W obecnym układzie, jeśli chodzi o operatorów KEP w Polsce, rynek działa od dekady. Zmiany, przy zmniejszających się wolumenach paczek „pod drzwi”, są nieuniknione – kontynuuje. I podkreśla, że dziś firmy rozwijają sieci kosztownych automatów. – Nie zdziwię się, gdy któryś z operatorów jednak się z tego wycofa – zaznacza.

Tym bardziej że cały rynek KEP w Polsce traci impet. Jak się dowiadujemy, wiele wskazuje, że nawet tegoroczny tzw. peak świąteczny może przynieść branży rozczarowania.

– Do tej pory, co roku, szczyt paczkowy przynosił rekord. W tym roku zapewne też będą wzrosty, choć już nie takie spektakularne. Dynamika spadnie – potwierdza Kawa.Według niego polski rynek jest już dojrzały i nie rośnie już tak jak wcześniej. – Patrząc jednak na wyniki InPostu, który notuje duże wzrosty, można byłoby odnieść inne wrażenie. To swoista dychotomia – mówi.

Zakupy na święta wyhamują?

– 2023 r. upłynął pod znakiem zmienności rynków, na którą wpłynęły m.in. inflacja czy globalna niepewność. Część z tych czynników utrzymała się w bieżącym roku. I to zaciskanie pasa przez konsumentów może spowodować, że końcówka roku faktycznie okaże się trudna – przyznaje Andrzej Ciesielski, współzałożyciel platformy Furgonetka.pl, broker usług KEP.

Jak wskazuje, sprzedaż we wrześniu była słabsza niż rok temu, co przełożyło się na mniejszą liczbę przesyłek. – Negatywny wpływ na sektor transportowy wywarła także powódź, która dotknęła południe kraju. Październik pod tym względem wypada lepiej, ale do prognoz na koniec roku podchodzimy z dużą ostrożnością – zaznacza Ciesielski.

Grzegorz Rudno-Rudziński, managing partner w Univio, też podkreśla, że z rynku dochodzą sygnały o postępującym „wypłaszczaniu peaku świątecznego”. – Już w listopadzie ub.r. można było zaobserwować słabszy szczyt niż rok wcześniej. Od paru tygodni nasi klienci zgłaszają, że obserwują kontynuację tego trendu. Powód? Większa skłonność do oszczędzania i odkładania wydatków przez konsumentów – twierdzi.

Ale częściowo za tę tendencję mogą też odpowiadać sami e-sprzedawcy. – W obliczu rosnących kosztów prowadzenia działalności i walki o utrzymanie rentowności policzyli koszty obsługi peaku i doszli do wniosku, że taka inwestycja w obsługę kilkutygodniowego wzmożonego ruchu w ich sklepie się nie kalkuluje – wskazuje Rudno-Rudziński.

Jednakże zdaniem Rafała Nawłoki, prezesa DPD Polska, sytuacja na rynku KEP nad Wisłą nie jest wcale tak zła. Nie wierzy on, by tegoroczny szczyt paczkowy przyniósł rozczarowanie. – Sądzę, że nie będzie odstawał on od tego w 2022 r. Pod względem wolumenów spodziewam się solidnego dwucyfrowego wzrostu – przekonuje.

Prognozuje, że cały rok powinien zakończyć się w branży KEP na 11–13-proc. plusie. I to pomimo słabszego września, który był konsekwencją powodzi. – Wpłynęła ona na dostawy negatywnie, ale tylko w regionach, gdzie wystąpiła. Szybko nastąpiła odbudowa rynku. Spadki po powodzi zostały zneutralizowane zwiększonymi zamówieniami od osób, które zostały poszkodowane i kupowały nowe produkty. W konsekwencji w skali roku efekt powodzi będzie miał nieznaczny wpływ na wynik końcowy branży KEP – tłumaczy prezes DPD Polska.

Rodzimy rynek KEP (kurier, ekspres, paczka), który historycznie rósł w imponującym tempie, zbliża się do wirażu. Poważnym zagrożeniem dla działających nad Wisłą firm tego sektora mogą okazać się operatorzy z Chin. Jeśli nowy prezydent USA zacznie wojnę celną z Chinami, na celowniku koncernów z Państwa Środka znajdą się europejskie rynki, w tym Polska. – W takim scenariuszu może dojść do próby podbicia naszego rynku KEP przez Chińczyków – ostrzegają eksperci.

Pozostało 93% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Handel
Dyskonty zdobyły rynek, ale klienci mogą mieć mniejszy wybór
Handel
Dyskonty tną ofertę, ale wojna cenowa szybko się nie skończy
Handel
Sieć dyskontów z Malezji otwiera pierwszy polski sklep w Zabrzu
Handel
Polacy mogą zaskoczyć rynek wydatkami w listopadzie
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Handel
Znana sieć sklepów z artykułami wyposażenia wnętrz w tarapatach. Wkroczył sąd