Przez ostatnie 30 lat obywatele Federacji Rosyjskiej przyzwyczaili się do obecności u siebie najbardziej znanych światowych marek. I rzucili się na nie łapczywie, po dziesięcioleciach komunistycznej mizerii. Teraz muszą zaliczyć zafundowany im przez Kreml, powrót do przeszłości.
Z audi i mercedesa przesiąść się znowu na ładę czy moskwicza. Lodówkę kupić nieznanej chińskiej marki albo znanego jeszcze z sowieckiej rzeczywistości obiektu pożądania — białoruskiego „mińska”. Perfumy zamiast z Paryża przyjadą z kolei do moskiewskich klientów z pobliskiej Tuły. Taka zmiana wielu Rosjanom się nie podoba, szczególnie z dużych miast.