Jak podał w poniedziałek GUS, sprzedaż detaliczna wzrosła w lipcu realnie (czyli w cenach stałych) o zaledwie 2 proc. rok do roku, po zwyżce o 3,2 proc. w czerwcu i co najmniej 8 proc. w poprzednich sześciu miesiącach. To najsłabszy wynik od lutego 2021 r., gdy obowiązywały antyepidemiczne ograniczenia w handlu. Nie jest jednak dużo poniżej przeciętnych szacunków ekonomistów w ankiecie „Rzeczpospolitej” (2,3 proc.).
Na roczne tempo wzrostu sprzedaży detalicznej wpłynąć mógł niekorzystny układ kalendarza (lipiec liczył o jeden dzień roboczy mniej niż rok temu, podczas gdy czerwiec w obu latach miał takich dni tyle samo). Z drugiej strony, korzystna była baza odniesienia: w 2021 r. w lipcu wzrost sprzedaży w stosunku do czerwca był niemrawy (0,8 proc.). Co więcej, na wyniki w ujęciu rok do roku pozytywny wpływ powinien mieć znaczący wzrost populacji Polski w związku z napływem uchodźców.