Jest duża chęć przełomu, nie tylko dlatego, że przyjechał prezydent Francji. Ważniejsze jest, że przywiózł ze sobą ministra spraw zagranicznych, obrony, gospodarki i klimatu. Ta delegacja pokazuje, że chodziło o więcej niż tylko dyplomację. Francja potrzebuje przełomu po trudnych latach. W przypadku caracali nie chodziło tylko o samą decyzje, że nie będziemy ich kupować, ale o sposób komunikacji, te słynne widelce. Z drugiej strony mieliśmy kilka ataków dotyczących Polski na przykład jeśli chodzi o pracowników delegowanych. Były napięcia z obydwu stron, a teraz mamy to wyraźny sygnał, że Francja szuka zmiany w relacjach.
Co możemy na tym zyskać? Umocni to pozycję Polski i naszego biznesu?
Nie można ignorować 38 mln kraju w środku Europy, szczególnie w układance, z której znika Wielka Brytania. Dotąd Europa była ciągnięta przez duet francusko-niemiecki, ale Wielka Brytania była silnym elementem wpływającym na tandem Paryż-Berlin. Polska odpadła od czołówki. Teraz wydaje się, że Francja ma projekt, żeby poprzez Trójkąt Wajmarski, wciągnąć nas w tę orbitę.
Jesteśmy w stanie zastąpić Wielką Brytanię, przynajmniej w części?
Rozsądnym byłoby zająć miejsce w pierwszym kręgu decydentów i mam nadzieję, że Polska jest na to gotowa. Z jednej strony mamy potencjał gospodarczy, czyli np. propozycje przyłączenia Polski do programu europejskiego czołgu, w powietrzu wyraźnie pachniało też atomem (śmiech). A Francuzi mają wciąż firmy i inżynierów, którzy są gotowi do uruchomienia programu atomowego w Polsce. Niewiele krajów na świecie ma aktywnych specjalistów budujących takie elektrownie.
Nie pokładamy zbyt wielkiej wiary w możliwości Francji? Francja to wciąż silny gracz gospodarczy?