W stolicy Katalonii, 2. co do wielkości mieście Hiszpanii mieszka 1,6 mln ludzi. To wielka atrakcja turystyczna i jedno z najpopularniejszych europejskich metropolii odwiedzanych przez obcokrajowców. W 2019 roku odwiedziło ją prawie 7 mln turystów. Ale dzisiaj cała Katalonia , która ma także nadmorskie kurorty (Costa Brava) tak popularne wśród Polaków, przeżywa od kilku dni szybki wzrost zachorowań na COVID-19. Już trzy miasta w regionie są całkowicie zamknięte, ale w pozostałej części Katalonii w ostatni czwartek zanotowano 1,2 tys. nowych zakażonych COVID-19. Najwięcej przypadków było w samej Barcelonie.
W Katalonii od początku pandemii zanotowano 79,595, a 6,913 tys zmarło. W całej Hiszpanii zanotowano 259 tys. przypadków, zmarło 28,4 tys. osób. I teraz, jeśli po wprowadzeniu nowych obostrzeń sytuacja się nie poprawi, Barcelona stanie się miastem zamkniętym.
—Musimy zdecydować się na powrót do ograniczeń, aby nie było konieczności totalnego zamknięcia miasta. Niewiele brakuje, abyśmy znaleźli się w takiej samej sytuacji, jak to było w marcu — powiedziała rzeczniczka władz regionalnych Martixell Budo. Ograniczenia w kontaktach socjalnych zostały zniesione 3 tygodnie temu. Wtedy też Barcelona i Katalonia otworzyły się na turystów. Na lotnisko El Pratt wróciły europejskie loty, a od ostatniej środy zaczęły tam lądować także samoloty Emirates i Qatar Airways.
Wzrost zachorowań zanotowano także w sąsiedniej Aragonii, a w ostatnią środę zamknięte zostało miasto Lerida i jej okolice. Łącznie w tej chwili w 150 hiszpańskich miastach nie może przebywać nikt, poza ich mieszkańcami.