Zachód chce uderzyć Łukaszenkę po kieszeni

Sankcje gospodarcze Zachodu to potężny cios w dyktatora. Ale mogą też spowodować wzrost cen żywności w krajach Unii Europejskiej.

Aktualizacja: 24.06.2021 06:12 Publikacja: 23.06.2021 21:00

Zachód chce uderzyć Łukaszenkę po kieszeni

Foto: Bloomberg

W czwartek na szczycie Rady Europejskiej w Brukseli ostatecznie ma zostać ogłoszona decyzja dotycząca kolejnych sankcji wobec reżimu Łukaszenki, które zapewne uderzą w całe sektory białoruskiej gospodarki. To pokłosie interwencji władz w Mińsku, które 23 maja zmusiły do lądowania pasażerski samolot lecący z Aten do Wilna i aresztowały będącego na pokładzie opozycyjnego dziennikarza Ramana Pratasiewicza.

Czytaj także: USA, Wielka Brytania i Kanada nakładają sankcje na Białoruś

Wprowadzenia tak zwanego piątego i zarazem najbardziej bolesnego pakietu sankcji domagała się przebywająca na Litwie liderka białoruskiej opozycji demokratycznej Swiatłana Cichanouska. Opozycja i Zachód domagają się uwolnienia ponad 500 więźniów politycznych i wolnych wyborów.

Miliardowe straty

– Sankcje uderzają w sektor naftowy, potasowy, tytoniowy, finanse publiczne, a nawet banki. W grę wchodzi całkowite embargo na import białoruskiej broni. Podmioty z UE nie będą mogły inwestować na Białorusi, kupować białoruskich obligacji lub udzielać tam jakichkolwiek kredytów – mówi „Rzeczpospolitej" Franak Wiaczorka, doradca Cichanouskiej ds. międzynarodowych, który osobiście uczestniczy w rozmowach z Brukselą w sprawie wprowadzenia sankcji wobec Mińska.

– To olbrzymi cios w reżim Aleksandra Łukaszenki. To najodważniejsza dotychczas decyzja Unii Europejskiej wobec dyktatury na Białorusi – dodaje.

Mińsk oficjalnie szacuje straty z powodu sankcji UE na ok. 3 proc. PKB, które na Białorusi wynosi niespełna 60 mld dol. Ale to dopiero początek, ponieważ sankcje wprowadziły też USA, Wielka Brytania i Kanada, a niebawem może to zrobić Ukraina. Tylko w 2020 r. ukraińskie i brytyjskie firmy przelały do Mińska niemal 2 mld dol. i były głównymi importerami białoruskich produktów ropopochodnych. Na eksporcie paliwa do UE Mińsk zarobił 595 mln dol., Polska znalazła się zaś w pierwszej trójce największych importerów, po Holandii i Danii.

Jednym z głównych filarów białoruskiej gospodarki jest zaś soligorski Biełaruśkalij, na który przypada około 20 proc. światowego rynku nawozów potasowych. W 2020 r. zakład zarobił prawie 2,5 mld dol., a największymi odbiorcami były Brazylia, Chiny i Indie. Z kolei USA i UE zakupiły białoruskie nawozy potasowe za niemal 300 mln dol. Co ciekawe, spośród firm z UE najwięcej produktów Biearuśkaliju kupowały firmy z Polski.

Polskim firmom żal

– Poza Białorusią mamy też producentów potasu rosyjskich, kanadyjskich i niemieckich. Zatem dostawców nie zabraknie, ale sankcje wobec Białorusi mogą spowodować wzrost ceny potasu, a to prawdopodobnie przełoży się na wzrost cen nawozów w Unii i w konsekwencji może oznaczać nawet wzrost cen żywności – mówi „Rzeczpospolitej" Grzegorz Zagozda, prezes zarządu Luvena SA, która sprowadza z Białorusi sól potasową. – Naszej działalności to nie zakłóci, bo naszym podstawowym partnerem jest firma rosyjska i na pewno szybko tę lukę wypełni – tłumaczy.

Zdaniem prezesa Polsko-Białoruskiej Izby Handlowo-Przemysłowej Kazimierza Zdunowskiego nadchodzące sankcje gospodarcze uderzą nie tylko w polskie firmy, które handlują z Białorusią, ale równie w te, które tam zainwestowały.

– Zagrożenia wynikają z tego, że polscy inwestorzy na Białorusi mogą zostać zablokowani, jeżeli chodzi o eksport ich towarów do Polski i innych krajów UE. Zagrożone są też przygotowywane inwestycje, które mogą nie otrzymać finansowania kredytowego i ubezpieczenia ryzyka w związku z blokadą białoruskiego systemu finansowego. Ale chodzi też o zerwanie dostaw, jak w przypadku soli potasowej – mówi „Rzeczpospolitej" Zdunowski.

Jak twierdzi, polskie firmy, które ucierpią z powodu unijnych sankcji wobec Białorusi, powinny mieć prawo do roszczeń. – Zastosowane instrumenty powinny odpowiadać rodzajowi problemu, a tu problem ma charakter polityczny i społeczny, nie gospodarczy – dodaje. Sankcje UE porównuje do młocarza, który „zamiast młócić zboże, okłada cepem wszystkich dookoła".

– Na pewno polskim firmom będzie żal tej współpracy. Polakom również będzie szkoda potencjalnej współpracy przy rewersowych dostawach ropy czy gazu na Białoruś – mówi „Rzeczpospolitej" Wojciech Jakóbik, redaktor naczelny biznesalert.pl. – Wina spada jednak na reżim w Mińsku, który sam odcina się od świata zachodniego poprzez krwawą rozprawę z opozycją – podsumowuje.

Gospodarka
Duże banki amerykańskie ostrzegają przed recesją
Gospodarka
Londyn dał Ukrainie 752 mln funtów z rosyjskich aktywów. I na tym nie koniec
Gospodarka
Islandia jednak chce do UE. Strach motywuje bardziej niż szansa na zamożność
Gospodarka
Putin nakazuje policji zająć się gospodarką. Grabież prywatnego majątku przyśpieszy
Materiał Promocyjny
Sześćdziesiąt lat silników zaburtowych Suzuki
Gospodarka
2 mld euro dla Ukrainy w krytycznym momencie. „Odbudowa już ma miejsce”