– Nie wolno ustępować tym gównianym lewakom nawet na krok! – mówił w jednym z programów telewizyjnych w trakcie kampanii wyborczej Javier Milei, obecny prezydent elekt Argentyny. Kampanię prowadził w sposób niezwykle barwny, taki, że Donald Trump czy Janusz Korwin-Mikke wypadają na jego tle jak nudziarze. Milei przebierał się za superbohatera Generała AnCap (czyli „anarcho-kapitalistę”), machał piłą łańcuchową podczas wieców (zapowiadając cięcia administracji publicznej) i zapowiadał, że wysadzi w powietrze bank centralny. Taka kampania dała mu poparcie 56 proc. argentyńskich wyborców i zwycięstwo w drugiej turze wyborów prezydenckich. Argentyńczycy zmęczeni nieudolnymi rządami peronistowskiej lewicy postawili na ekscentrycznego libertarianina. Skoro bowiem wszyscy inni zawiedli, to czemu nie dać szansy jemu?