Jedna narracja akcentuje recesję, widoczną szczególnie w przemyśle i handlu detalicznym. Czerwiec był już piątym z rzędu miesiącem, gdy produkcja sprzedana przemysłu zmalała (realnie, tzn. w cenach stałych) rok do roku. Zniżka była mniejsza niż w poprzednich miesiącach, ale łatwo to wyjaśnić stopniowym wygasaniem efektu wysokiej bazy odniesienia w energetyce i górnictwie. Pomijając to zjawisko, poprawy koniunktury w przemyśle nie widać.
I trudno jej oczekiwać, biorąc pod uwagę cykl zapasów. W poprzednich latach firmy zapasy zwiększały w obawie, że zabraknie im jakichś komponentów. Dzisiaj często stany magazynowe okazują się nadmierne, co ogranicza bieżącą produkcję. Żeby wyczyścić magazyny, firmy są coraz bardziej skłonne do obniżania cen swoich wyrobów. W przemyśle wytwórczym ceny produkcji sprzedanej w czerwcu były już o 4,1 proc. niższe niż rok wcześniej.
Inną konsekwencją recesji w przemyśle – i pesymizmu producentów – jest spadek zapotrzebowania na pracowników. W minionym miesiącu przeciętne zatrudnienie w sektorze przedsiębiorstw (firmy z co najmniej dziesięcioma pracownikami) zmalało o około 5 tys. etatów. Niby niewiele, ale w tym miesiącu zatrudnienie niemal zawsze solidnie rosło – poprzednio spadło w 2009 r. Zniżki zatrudnienia, tak jak w poprzednich miesiącach, znów skoncentrowane były w przemyśle, wskazując na jego trwającą restrukturyzację.
Choć w obecnej sytuacji demograficznej Polski jakikolwiek zauważalny wzrost stopy bezrobocia trudno sobie wyobrazić, to słaby popyt na pracowników może mieć przełożenie na wynagrodzenia. Przeciętna płaca w sektorze przedsiębiorstw w czerwcu wzrosła o 11,9 proc. rok do roku, najmniej od lutego 2022 r. (pomijając nietypowy grudzień ub.r.). W kolejnych miesiącach dynamika płac będzie malała i choć będzie przewyższała inflację, to trudno oczekiwać eksplozji popytu konsumpcyjnego. Już w czerwcu płace wzrosły bardziej niż ceny, pierwszy raz od roku, a mimo to sprzedaż detaliczna towarów zmalała realnie (w cenach stałych) o 4,7 proc. rok do roku.
To wynik nieco lepszy niż w poprzednich trzech miesiącach, ale i tak gorszy niż kiedykolwiek wcześniej, pomijając okres pandemicznych restrykcji w handlu. Nic dziwnego, że wzrost cen towarów ostro hamuje.