Na dalsze wzrosty na warszawskiej giełdzie trzeba jeszcze poczekać. Już w poniedziałek niedźwiedzie na ostatniej prostej sesji pokazały, że nie zamierzają jedynie biernie przyglądać się wydarzeniom rynkowym. Wtorkowa sesja już całości należała do nich.
Już na dzień dobry WIG20 zameldował się pod kreską. W pierwszych minutach tracił około 0,6 proc., a wszystkie spółki wchodzące w jego skład znajdowały się pod kreską. Niedźwiedzie ani jednak myślały iść za ciosem. Popyt wykorzystał tą bierną postawę i zaczęło się odrabianie porannych strat. Szło to bardzo mozolnie, co nie zmienia jednak faktu, że w południe indeks największych spółek był już tylko 0,3 proc. pod kreską. Nawet jednak tak niewielka przecena stawiała go w ogonie europejskiej stawki. Na innych parkietach mieliśmy bowiem delikatną przewagę zwyżek.