Po czterech godzinach wtorkowego handlu WIG20 oddał 1 pkt proc. z porannego dorobku i balansował o 13.00 na poziomie 1500 pkt. Wyraźnie stopniał także dorobek mWIG40, z porannego 1 proc. zrobiło 0,06 proc., natomiast sWIG80 trzymał się 1,7 proc. na plusie. Niepokojąco wyglądał spadek DAX-a, a także przebywający pod kreską kurs kontraktów terminowych na S&P500 (zapowiedź słabszego startu Wall Street?).
Biorąc jednak pod uwagę samą skalę dzisiejszej zmienności i porównując ją do wcześniejszych, marcowych sesji, można mówić o pewnej próbie normalizacji. Zmiany rzędu +/-1,5 proc. nie były ostatnimi czasy często widywane. Niektórzy uważają, że to zapowiedź końca korekty wzrostowej, a inni, że przygotowanie pod kolejną falę zwyżek. Jak zwykle - na dwoje babka wróżyła. Wydaje się, że druga połowa wtorkowej sesji zależeć będzie od nastrojów na Wall Street, które otworzy się za dwie godziny. Wczoraj amerykańskie rynki mocno zyskiwały (główne indeksy po ponad 3 proc.) i pytanie, czy dziś uda im się kontynuować fazę odreagowania? Tu kluczowe mogą dane makro (indeks Chicago PMI oraz indeks zaufania konsumentów), a także to, jak inwestorzy zza oceanu zinterpretują dane na temat pandemii. Wczoraj je zignorowali, ale „słynna” już mapa koronawirusa pokazuje, z dziś liczba zarażonych sięga 164,6 tys.