Czwartkowa sesja na warszawskiej giełdzie dostarczyła inwestorom sporo emocji i kilku zwrotów akcji. Problem jednak w tym, że przez większość dnia przewagę miały niedźwiedzie i ostateczne to one wyszły górą z giełdowego pojedynku.
Sam początek dnia dawał natomiast nadzieje, że wzrosty, które obserwowaliśmy na rynku w środę będą kontynuowane. WIG20 zaczął dzień 0,4 proc. na plusie. Na tym jednak pokaz siły byków się skończył i do gry na dobre wkroczyła strona podażowa. O jej sile można było się przekonać już w pierwszej połowie dnia. Najpierw WIG20 oddał całość porannych wzrostów, a po dwóch godzinach handlu tracił już około 1 proc. Demony powróciły. Groźba tego, że indeks wróci do korekty, którą obserwowaliśmy na początku tygodnia stawała się coraz bardziej realna. Jakby tego było mało Warszawa pozostawała głucha na otoczenie, które radziło sobie całkiem nieźle. Niemiecki DAX w ciągu dnia zyskiwał 0,4 proc.