Uczciwie trzeba powiedzieć, że piątkowa sesja na GPW nie należała do kategorii tych, które na długo zapadają w pamięć. Od początku dnia przewagę na naszym parkiecie miały niedźwiedzie, ale zmienność pozostawała stosunkowo niewielka. W ciągu dnia WIG20 tracił ponad 0,5 proc., ale bynajmniej nie był to powód do jakiś niepokojów. Ruch ten trzeba było raczej traktować, jak zwykłą realizację zysków po ostatnich mocnych sesjach.
Czytaj więcej
Złoty w piątek tracił na wartości. Na razie jednak nie ma powodów, by bić na alarm.
W drugiej części dnia byki postanowił jednak dodać kolorytu notowaniom i podjęły rynkową walkę. Momentami WIG20 był nawet nad kreską, ale jak się okazało były to tylko epizody. To była typowa sesja na odpoczynek. Ostatecznie WIG20 stracił 0,3 proc. co oczywiście ciężko uznać za jakieś wielkie osiągnięcie niedźwiedzi.
WIG20 europejskim liderem
Piątkowa sesja była ostatnią w styczniu. I patrząc z perspektywy miesiąca śmiało można powiedzieć, że naszemu rynkowi odpoczynek się po prostu należał. WIG20 zyskał bowiem 11 proc. Tym samym nasz rynek przyćmił inne europejskie parkiety. Co prawda wielu ekspertów po słabym 2024 r. spodziewało się, że ten rok może być lepszy dla naszych indeksów, ale tak mocnego początku roku mało kto się spodziewał. Pobiliśmy bowiem nie tylko główne europejskie wskaźniki, ale także i indeksy amerykańskie.
o tak udanym początku roku siłą rzeczy pojawia się także pytanie co dalej? Powtórzenie wyniku ze stycznia będzie trudnym zadaniem. Uspokojenie nastrojów wydaje się być naturalną kolejną rzeczy, ale jeśli pojawiłyby się sprzyjające okoliczności, to czemu jednak nie marzyć o jeszcze wyższych poziomach?