Choć główny indeks warszawskiej giełdy WIG bije kolejne rekordy, walory spółek z branży biotechnologicznej w większości nie skorzystały zbytnio z trwającej hossy.
Blisko przesilenia
W tym roku zostały one wyraźnie w tyle, pod wpływem globalnego negatywnego nastawienia do całej branży biotechnologicznej. – Zachowanie krajowych spółek zasadniczo wpisało się w trend globalny, gdzie sektor ten także nie wziął udziału w hossie, i przyczyny także są zbliżone. Kluczowym czynnikiem jest oczywiście utrzymujący się wysoki koszt pieniądza, który w branży biotechnologicznej, zwłaszcza tej niebędącej w fazie komercjalizacji, ma ogromne znaczenie – zauważa Sebastian Trojanowski, zarządzający portfelami w Ipopemie TFI.
Wyjaśnia, że spółki biotechnologiczne z projektami we wczesnych fazach badań klinicznych wymagają cyklicznego finansowania, zwykle przez emisję akcji, co przy wysokim koszcie kapitału oznacza duże rozwodnienie i jest to odzwierciedlane w notowaniach.
Równocześnie ocenia, że ten czynnik powinien tracić na znaczeniu w 2024 r., ponieważ prognozy ekonomistów zakładają obniżki stóp procentowych, a ponadto część spółek zapewniła sobie finansowanie średnioterminowe i może skupić się na badaniach i rozwoju. – O ile stopy zwrotu za mijający rok nie zachwycają, o tyle w 2024 r. relatywnie niskie wyceny wespół ze spadkiem rynkowych stóp powinny wspierać nastawienie do tego sektora, lecz jak zwykle w poszczególnych przypadkach będą decydować twarde dane z badań klinicznych i na to każdy musi zwracać największą uwagę. Ma to bardzo duże znaczenie na krajowym rynku biotechów, gdyż możliwości dywersyfikacji w tym sektorze są ograniczone z uwagi na niewielką liczbę notowanych firm – wskazuje.
Jest potencjał
Sektor ten może być ciekawą opcją na 2024 r. Przemawiają za tym wyceny zawarte w najnowszych raportach analityków. Wynika z nich, że najbardziej niedowartościowane są papiery Celon Pharmy, Ryvu, Molecure i Captora.