Pierwsza sesja na giełdzie w Hongkongu po chińskim Nowym Roku przyniosła ostrą przecenę. Indeks Hang Seng stracił aż 4 proc. Wyprzedaż szeroko rozlała się na inne rynki azjatyckie i europejskie. Indyjski indeks Sensex spadł o 3,4 proc., ciągnięty w dół m.in. przez akcje State Bank of India, i wszedł oficjalnie w okres bessy. Niemiecki DAX stracił na koneic dnia 2,9 proc., francuski CAC 40 spadł o 4,0 proc., włoski FTSE MIB zniżkował o 5,6 proc.
Wzrost niepewności
Spadki na europejskich giełdach były napędzane w dużej mierze przez paniczną wyprzedaż akcji banków. Papiery Deutsche Banku taniały o ponad 7 proc., Credit Suisse o 9 proc. (spadły do najniższego poziomu od 1991 r.), Societe Generale, po rozczarowujących wynikach, nawet o 15 proc. Branżowy indeks Stoxx Europe 600 Banks spadał o 6,5 proc. i znalazł się najniżej od 2012 r. – Europejski system bankowy jest silniejszy niż wcześniej – uspokajał sytuację Pierre Moscovici, unijny komisarz ds. gospodarczych i finansowych.
Dawała o sobie znać również wyprzedaż na rynkach surowcowych. Cena ropy spadła w czwartek do zaledwie 26 dol. za baryłkę, najniższego poziomu od 2003 r.
Trwała za to ucieczka inwestorów do bezpiecznych przystani. Niemieckie obligacje dziesięcioletnie miały w czwartek rentowność wynoszącą zaledwie 0,15 proc., a w przypadku brytyjskich dziesięciolatek spadła ona do poziomu 1,3 proc. – najniższego od XVII w. Jednocześnie wyprzedawany był dług państw z peryferii Eurolandu. Rentowność portugalskich dziesięciolatek skoczyła w ciągu dnia z 3,5 proc. do 4,4 proc.
Zdezorientowana Yellen
Do czwartkowych zawirowań na giełdach przyczyniły się również słowa wypowiedziane przez Janet Yellen podczas przesłuchania przed komisją Kongresu USA. Szefowa Fedu stwierdziła tam m.in., że zewnętrzne zagrożenia, takie jak krach na rynkach i spowolnienie gospodarcze w Chinach, mogą negatywnie wpłynąć na wzrost gospodarczy w USA.