Bardzo dobry finał piątkowej sesji za oceanem, w trakcie której indeks S&P500 zyskał ponad 0,8 proc. (w reakcji na zaskakująco dobre dane o amerykańskim PKB za II kwartał) przesądził, że na starcie poniedziałkowych notowań większość giełd europejskich była na plusie. Zapał inwestorów do kupowania akcji okazał się jednak ulotny. Jeszcze przed południem większość rynków znalazła się na minusach, które pogłębiały się z każdą godziną. Nastrojów na rynkach kapitałowych nie poprawiły nawet, publikowane o godz. 14.30, nieco lepsze od zakładanych dane gospodarcze ze Stanów Zjednoczonych (europejski kalendarz danych makroekonomicznych był w poniedziałek pusty). W sierpniu dochody Amerykanów było o 0,3 proc. wyższe niż miesiąc wcześniej (zmiana zgodna z prognozowaną) ale wydatki powiększyły się o 0,5 proc. (analitycy oczekiwali 0,4-proc. zwyżki). Mimo to giełda nowojorska zaczęła dzień na 1-proc. minusie. Wywołało to kolejną falę wyprzedaży w Europie, którą dodatkowo pogłębiły słabsze dane z rynku nieruchomości w USD (indeks podpisanych umów kupna domów w sierpniu wypadł znacznie poniżej prognoz). W konsekwencji główne giełdy Starego Kontynentu kończyły dzień pod kreską. Giełda francuska przed godz. 17 spadała prawie 1 proc., niemiecka o 0,8 proc. a brytyjska 0,2 proc. GPW aż do wczesnego popołudnia, podobnie zresztą jak w piątek, podążała własną ścieżką. Po ostrożnym (na lekkim plusie) otwarciu główne indeksy raźno ruszyły w górę. Szczególnym zainteresowaniem cieszyły się największe spółki co wskazuje, że za przedpołudniowymi zwyżkami stali duzi inwestorzy finansowi. Sprzyjała im niewielka aktywność pozostałych graczy. Niewielki kapitał wystarczył, żeby wyciągnąć wyceny części firm na znacznie wyższe niż na wcześniejszej sesji poziomy. W szczytowym momencie zakupów, ok. godz. 11 indeks WIG20 był na poziomie ponad 2510 pkt., czyli 1 proc. wyżej niż w piątek.
Kolejne godziny na naszym parkiecie nie były już jednak tak udane. Fundusze uznały, że nie ma powodów, żeby GPW była najlepszym rynkiem w Europie i zaczęli realizować zyski. Sprowadziło to główne indeksy na niewielkie minusy. Lepiej radził sobie jedynie WIG50, który przez cały dzień poruszał się blisko piątkowych zamknięć. O tym, na jakich poziomach zakończy się sesja w Warszawie zdecydował dopiero fixing. Ostatecznie z poniedziałkowego pojedynku góra wyszli kupujący. WIG zyskał 0,12 proc., do 54639,03 pkt. WIG30 wzrósł 0,03 proc., do 2667,70 pkt. a WIG20 0,06 proc., do 2485,51 pkt. Obroty wyniosły 0,75 mld zł. Aktywność inwestorów wyraźnie zwiększyła się gdy indeksy spadły pod kreskę. Najaktywniej gracze handlowali papierami KGHM (130 mln zł), które potaniały o 2,1 proc., co było najgorszym wynikiem spośród firm z ekstraklasy. Z kolei najlepszą inwestycją było JSW. Kurs zwyżkował 3,6 proc. w reakcji na informację, że zarząd chce likwidacji deputatu węglowego. Bardzo dobrze radziły też sobie Eurocash, który podrożał o 3,1 proc. i PKO BP (zmiana o 1,8 proc.). Z mniejszych firm bardzo dobrze, zyskując 7,6 proc., prezentowały się Makarony Polski. Zmianie notowań towarzyszyły bardzo wysokie obroty. Wyniosły 2,9 mln zł. Kolejne historyczne maksimum kursu, po 5,5-proc. zmianie, ustalił Work Service. Z kolei roczne minimum pogłębił Eko-Eksport. Potaniał o 8,1 proc.
Na rynku walutowym sesja miała zdecydowanie spokojniejszy przebieg. Euro późnym popołudniem kosztowało w Warszawie 4,1790 zł a dolar amerykański 3,2950 zł. Szwajcarski frank wyceniany był na 3,4640 zł. Wszystkie kursy były zbliżone do piątkowych.