Eksperci Lewiatana w oficjalnym stanowisku skrytykowali szefa URE Mariusza Sworę, bo nakazał spółkom, by przesłały mu do zatwierdzenia taryfy na 2008 rok.
Najpierw miesiąc temu uchylił decyzję swojego poprzednika o uwolnieniu cen, ostatnio zażądał, by firmy obrotu złożyły wnioski z cenami dla odbiorców indywidualnych. (Chodzi o klientów z tzw. grupy G, czyli gospodarstwa domowe). Eksperci z Lewiatana przekonywali wczoraj dziennikarzy, że URE powinien tylko decydować o taryfach dla dystrybucji (czyli o opłatach za przesył energii), natomiast handel energią elektryczną powinien odbywać się na rynku konkurencyjnym.
Przedstawiciele Związku Pracodawców Prywatnych Energetyki wyliczyli, że spółki obrotu zmuszone będą zapłacić za energię o ok. 20 proc. więcej w 2008 r. niż obecnie. Wczoraj przekonywali, że gdyby nawet taka samą podwyżka objęła odbiorców, to i tak podwyżka opłat za energię wyniesie kilka złotych miesięcznie, więc dla większości gospodarstw domowych nie będzie drastyczna. W rachunku sama energia stanowi tylko połowę całej opłaty, reszta to koszty jej przesłania i abonamentu.
Wiadomo, że odbiorcy przemysłowi zapłacą za energię znacznie więcej niż teraz. Daniel Borsucki z Katowickiego Holdingu Węglowego przyznał wczoraj, że jego firma kupi energię w 2008 r., płacąc niemal jedną czwartą więcej niż obecnie. Przemysław Chryc z firmy Electrabel przekonywał, że energia w Polsce kosztuje około 40 euro za megawatogodzinę, zatem jest o 25 euro tańsza niż w innych krajach Unii. A podwyżki są konieczne, by w Polsce nie zabrakło energii. Elektrownie potrzebują pieniędzy na inwestycje w budowę nowych bloków, a sztuczne zaniżanie cen może je zablokować, tak jak to było w ostatnich latach.