Limitowane akcje w ofercie PZU

Oferujący wyceniają spółkę na 24,8 – 33 mld zł, dowiedziała się ”Rz”. Inwestorzy będą mogli złożyć zapisy na akcje spółki warte około 10 tys. zł. To ma ograniczyć zaciąganie kredytów na zakup akcji

Publikacja: 09.04.2010 02:24

Limitowane akcje w ofercie PZU

Foto: Fotorzepa, Szymon Łaszewski Szymon Łaszewski

Ministerstwo Skarbu Państwa zdecydowało się ograniczyć maksymalną liczbę akcji PZU, którą będzie mogła kupić pojedyncza osoba. – Każdy inwestor indywidualny będzie mógł kupić określoną ilość akcji. – Takie rozwiązanie ma wyeliminować konieczność pozyskiwania dodatkowych źródeł finansowania – mówi „Rz” wiceminister skarbu Zdzisław Gawlik.

Dotarliśmy też do pierwszych wycen sporządzonych przez domy maklerskie z konsorcjum, które ma oferować akcje. Wynika z nich, że PZU warte jest od 24,8 do 33 mld zł. To daje 287 – 382 zł na akcję. Powstało na ten temat już sześć raportów oferujących.Warto pamiętać, że wyceniającym ubezpieczyciela brokerom zależy na uzyskaniu jak największych wpływów ze sprzedaży. Stąd część analityków sugeruje, aby górny pułap wycen traktować z rezerwą.

Zarządzający i osoby przygotowujące ofertę, z którymi rozmawialiśmy, mówią, że prawdopodobna cena emisyjna akcji może być zbliżona do około 320 zł (nie powinna być mniejsza niż 292,5 zł – gdyby ustalono ją na niższym poziomie, Eureko może zablokować debiut giełdowy). To oznacza z kolei, że jedna osoba nie mogłaby zainwestować w ubezpieczeniową spółkę więcej niż 9,6 tys. zł.

[wyimek]10 tys. zł ma wynieść limit zapisu na akcje PZU dla inwestorów indywidualnych[/wyimek]

Analitycy z domów maklerskich, które nie doradzają przy ofercie PZU, ale chcą wycenić spółkę, czekają ze swoimi szacunkami na publikację prospektu emisyjnego. Niewykluczone, że Komisja Nadzoru Finansowego zatwierdzi dokument na posiedzeniu w przyszły czwartek. Po jego publikacji poznamy ostateczny podział transz między inwestorów detalicznych i instytucje oraz zasady przydziału akcji.

Z informacji uzyskanych w resorcie skarbu wynika, że do „detalu” trafi 36 proc. oferowanych papierów. Najprawdopodobniej resort skarbu zdecyduje się wspólnie z Eureko na sprzedaż większej od zapowiadanej wcześniej liczby akcji. Miałoby to być łącznie 30 proc. kapitału – mimo,że początkowo mówiono tylko o 20 proc.

Sama spółka nie potwierdza tych informacji. – Nie komentujemy spraw związanych z kształtem oferty przed zatwierdzeniem prospektu emisyjnego przez KNF – mówi Michał Witkowski, rzecznik PZU. Gdyby jednak była to prawda, na rynek trafiłoby 25,9 mln akcji PZU, z tego ponad 9,2 mln do inwestorów indywidualnych. Jeśli każdy chciałby wykorzystać limit w całości i wynosiłby on 30 akcji na głowę, papierów wystarczyłoby dla ponad 310 tys. osób.

 Skarb Państwa deklarował wcześniej, że w przypadku oferty PZU liczy na odzew 200 – 250 tys. inwestorów indywidualnych. Na tej podstawie wyliczano w dyskusjach oferujących limit akcji, które można będzie kupić. Ostatnio tak duże zainteresowanie giełdą pojawiło się tylko przy prywatyzacji PKO BP w 2004 roku. Złożono wtedy 206,3 tys. zapisów. Duża ich część to wynik tzw. lokat prywatyzacyjnych założonych przez klientów banku.

W przypadku PZU rynek również spekuluje o możliwych rozwiązaniach, które zachęcą do zakupu akcji klientów towarzystwa. Jak dotąd spółka nie wskazała, na czym mogą one polegać. Limitowanie zapisów było powszechne w latach 2004 – 2005. Wtedy jednak limity było dużo wyższe. Ustanawiając teraz niski limit, resort chciał zmniejszyć, a nawet wyeliminować zjawisko masowego korzystania z kredytów na zakup akcji i wynikające stąd gigantyczne redukcje zapisów. Dodatkowo biło to w atrakcyjność ofert prywatyzacyjnych. Zniechęcało do udziału w nich wielu potencjalnych inwestorów. Prowizje płacone bankom powodowały bowiem, że przy wysokiej redukcji zapisów inwestycja przestawała być opłacalna.

Pewne jest jednak, że trudniej niż w przypadku poprzednich prywatyzacji będzie obejść ograniczenia. Nie pomoże już składanie kilku zapisów w różnych domach maklerskich, co dawało szansę na większy przydział, jeżeli oferujący nie zauważyli na listach powtarzającego się nazwiska.

Giełda Papierów Wartościowych kończy bowiem testy specjalnego programu, dzięki któremu proces zapisywania się na akcje będzie monitorowany na bieżąco. Brokerzy będą bowiem na bieżąco, a nie po ostatnim dniu przyjmowania zapisów, przekazywać giełdzie i oferującym informacje o wszystkich chętnych na akcje. Na podstawie numerów PESEL zlecenia od tych samych osób łatwo będzie wyłapać.

– To ułatwi ocenę popytu ze strony inwestorów i pozwoli ewentualnie odpowiednio wcześniej zmienić wielkość transz. Skarb Państwa i oferujący uzyskają także unikatową możliwość podziału inwestorów według czasu złożenia zlecenia – mówi jeden z maklerów.

[ramka][srodtytul]Jak ograniczyć apetyt inwestorów?[/srodtytul]

Ostateczny mechanizm przydziału akcji PZU poznamy po publikacji przez spółkę prospektu emisyjnego. Dokument odpowie też na pytanie, czy osoby, które będą chciały kupić więcej niż 30 akcji PZU, będą w stanie coś zrobić. W przeszłości np. dużo większe zlecenia przesuwano do transzy kwalifikowanej (czyli osobę prywatną traktowano jak instytucję finansową). Czasami też limit nie był bezwzględnie obowiązujący: stanowił gwarancję, że taką liczbę akcji inwestor otrzyma. A zapisy ponad limit były redukowane na powszechnie znanych zasadach. Ograniczenia zapisów zwykle powodowały, że Polacy szukali możliwości nabycia akcji przez zaprzyjaźnione lub podstawione osoby. Tak było w przypadku jednej z najgłośniejszych prywatyzacji w historii giełdy – Banku Śląskiego w 1994 r. Wtedy każdy mógł być pewnym objęcia trzech walorów. Zapisała się wówczas rekordowa liczba inwestorów – bo aż 830 tysięcy osób. Znacznie wyższe limity panowały już w przy drugiej prywatyzacyjnej fali w latach 2004 – 2005. Wówczas spółki decydowały się ograniczać apetyty inwestorów do kilkudziesięciu tysięcy sztuk akcji wartych kilkaset tysięcy złotych. To jednak nie ograniczyło skali redukcji zleceń, która w przypadku Zelmera sięgnęła rekordowych 98,7 proc. Resort skarbu zdecydował się odejść od limitów i w kolejnych ofertach można było złożyć zapis na tyle akcji, na ile wystarczało środków własnych i pozyskiwanych z kredytu.[/ramka]

[ramka][srodtytul]Opinia: Jarosław Dominiak, szef Stowarzyszenia Inwestorów Indywidualnych[/srodtytul]

Na rynku kapitałowym mieliśmy do czynienia z wieloma patologicznymi sytuacjami związanymi z rekordowymi redukcjami zapisów. W efekcie prywatyzacja nie została w pełni wykorzystana do popularyzacji inwestycji na własną rękę. Polacy, widząc, że objęcie większego pakietu akcji wymaga zaciągania kredytów, zniechęcali się do giełdy. Na rynku pozostało kilkanaście tysięcy zapaleńców, a beneficjentem dużych prywatyzacji były de facto banki zarabiające na opłatach i prowizjach za „lewary”. Limit zapisów może więc cieszyć, gdyż daje większą szansę drobnym inwestorom. Jest to krok w stronę osób o mniej zasobnych portfelach.[/ramka]

[i]b.ch., n.ch.[/i]

Ministerstwo Skarbu Państwa zdecydowało się ograniczyć maksymalną liczbę akcji PZU, którą będzie mogła kupić pojedyncza osoba. – Każdy inwestor indywidualny będzie mógł kupić określoną ilość akcji. – Takie rozwiązanie ma wyeliminować konieczność pozyskiwania dodatkowych źródeł finansowania – mówi „Rz” wiceminister skarbu Zdzisław Gawlik.

Dotarliśmy też do pierwszych wycen sporządzonych przez domy maklerskie z konsorcjum, które ma oferować akcje. Wynika z nich, że PZU warte jest od 24,8 do 33 mld zł. To daje 287 – 382 zł na akcję. Powstało na ten temat już sześć raportów oferujących.Warto pamiętać, że wyceniającym ubezpieczyciela brokerom zależy na uzyskaniu jak największych wpływów ze sprzedaży. Stąd część analityków sugeruje, aby górny pułap wycen traktować z rezerwą.

Pozostało jeszcze 88% artykułu
Ekonomia
W biznesie nikt nie może iść sam
Materiał Promocyjny
Między elastycznością a bezpieczeństwem
Ekonomia
Oszczędna jazda – techniki, o których warto pamiętać na co dzień
Ekonomia
Złoty wiek dla ambitnych kobiet
Ekonomia
Rekordowy Kongres na przełomowe czasy
Ekonomia
Targi w Kielcach pokazały potęgę sektora rolnego