Na przekór globalnemu ociepleniu Karl Lagerfeld straszy arktycznymi mrozami. Dyktator od Chanel wykazał się prowokacyjnym okrucieństwem. Zorganizował pokaz mody jesienno-zimowej w okolicznościach przyrody przypominających koło podbiegunowe. Kazał modelkom marznąć. Jednak tylko w lodowatej scenografii w paryskim Grand Palais.
[srodtytul]Misiowa parada[/srodtytul]
Trzydziestoosobowa ekipa przez tydzień rzeźbiła imitację arktycznego pejzażu w sprowadzonej z północy Szwecji bryle lodu, ważącej – bagatela! – 265 ton. W pomieszczeniu, gdzie miał się odbyć show, panował nieprzyjemny chłód (25 stopni Fahrenheita, czyli kilka stopni poniżej zera w skali Celsjusza). Lodową niespodziankę trzymano w wielkiej drewnianej skrzyni. Dopiero po wejściu publiczności uchyliły się wrota i… wszyscy zamarli. Dosłownie. W ciepłym wrześniowym dniu powiało mrozem.
Na wybiegu – samice yeti i miśki, takie jak na Krupówkach w Zakopanem. Ale dziś miś zmienił płeć. Jest kobietą!
Nie widać tego na pierwszy rzut oka. Ukryte w futrzastych zwałach top piękności sunęły po lodzie i wodzie, bo góra lodowa w globalnym ociepleniu z jupiterów trochę puszczała.