KOMENTARZ: Na regionalnych szlakach będzie trzęsło

Publikacja: 21.09.2012 09:48

Popyt, podaż, cena, dodatni wynik operacyjny, zwrot z inwestycji... W przypadku regionalnych sieci szerokopasmowych te parametry mogą nie działać tak dobrze, jak byśmy chcieli. Gdyby działały, to publiczna dotacja byłaby zbędna. I nie będzie tak, że sama publiczna dotacja wystarczy, aby od strony finansowej te przedsięwzięcia nie budziły żadnych zastrzeżeń.

- Koszty operacyjne są na tyle wysokie, że samorządowe sieci nie przetrwają pierwszego okresu działania bez takiego, czy innego rodzaju dotacji - powiedział mi niedawno ktoś, kogo zdanie szanuję. Komercyjni operatorzy może sobie to jakoś skalkulują i poradzą. Ale jak na tę bolesną okoliczność zareagują samorządy? Zwłaszcza te, które mają ambicję posiadać i zarządzać nowa infrastrukturą? Czy długo będziemy czekali na radnych, którzy  zaczną wytykać marszałkom skandalicznie nieefektywne inwestycje, obciążające budżety województw?

Ale wizerunkowy problem mogą mieć nie tylko przedsięwzięcia samorządowe. - A jakie są wyniki finansowe Wielkopolskiej Sieci Szerokopasmowej? - ktoś kiedyś zapyta Ineę... - Co?! Deficyt?! To skandal! Te regionalne sieci, to jedna wielka hucpa! Kto jest za to odpowiedzialny? - już słyszę dzisiaj te pohukiwania (gwarantuję, że my media, się o to postaramy). Na podobne, z pozoru trudne, a w istocie proste pytania, będzie odpowiadała Telekomunikacja Polska, jeżeli - daj jej Boże zdrowie - kupi prawa do Małopolskiej Sieci Szerokopasmowej. Albo Netia. Jeżeli szczęśliwie zaangażuje się w projekt mazowiecki.

Przyjmijmy nawet roboczo, że komercyjni operatorzy mają to dobrze skalkulowane (choć nie brałbym tego za 100-proc. pewnik) i już dzisiaj są w stanie przewidzieć wstępne problemy z dodatnimi przepływami gotówkowymi. Przyjmijmy, że świadomie ponoszą ryzyko, aby skorzystać z dotacji. Odpowiadać na trudne pytania za kilka i tak będą musieli.

Po co to piszę? Jeszcze jeden tani krytyk? Ależ nie! Wciąż pozostaję fanem regionalnych sieci, bo wierzę, że każde euro wpompowane w polskie przedsiębiorstwa przysłuży się - choćby okrężną drogą - polskiej gospodarce. Wierzę, że choć część wybudowanej infrastruktury posłuży świadczeniu komercyjnych usług, których potrzebują firmy i klienci indywidualni.

I tak samo jestem święcie przekonany, że nie wszystko pójdzie dobrze. Że będzie wiele wpadek i falstartów. Wiele żalów i oskarżeń. Wiele brudów do wyprania. I warto zacząć mówić o tym już dzisiaj, żeby potem mnie bolało. Im bardziej będzie się przekonywać dzisiaj, że będzie pięknie i wspaniale, tym bardziej w przyszłości - na zasadzie reakcji - będziemy szlochać i złorzeczyć.

Ale nic to! Jeżeli tylko Bruksela nie zacznie przysyłać wniosków o zwrot dotacji, to już będzie znaczący sukces.

Popyt, podaż, cena, dodatni wynik operacyjny, zwrot z inwestycji... W przypadku regionalnych sieci szerokopasmowych te parametry mogą nie działać tak dobrze, jak byśmy chcieli. Gdyby działały, to publiczna dotacja byłaby zbędna. I nie będzie tak, że sama publiczna dotacja wystarczy, aby od strony finansowej te przedsięwzięcia nie budziły żadnych zastrzeżeń.

- Koszty operacyjne są na tyle wysokie, że samorządowe sieci nie przetrwają pierwszego okresu działania bez takiego, czy innego rodzaju dotacji - powiedział mi niedawno ktoś, kogo zdanie szanuję. Komercyjni operatorzy może sobie to jakoś skalkulują i poradzą. Ale jak na tę bolesną okoliczność zareagują samorządy? Zwłaszcza te, które mają ambicję posiadać i zarządzać nowa infrastrukturą? Czy długo będziemy czekali na radnych, którzy  zaczną wytykać marszałkom skandalicznie nieefektywne inwestycje, obciążające budżety województw?

Ekonomia
W biznesie nikt nie może iść sam
Ekonomia
Oszczędna jazda – techniki, o których warto pamiętać na co dzień
Ekonomia
Złoty wiek dla ambitnych kobiet
Ekonomia
Rekordowy Kongres na przełomowe czasy
Ekonomia
Targi w Kielcach pokazały potęgę sektora rolnego