Rz: Czy talent sam się obroni? Czy artysta może zaistnieć w świecie sztuki bez wsparcia marszanda?
Agnieszka Rayzacher: Nie lubię słowa „marszand". Wiem, że jego konotacje są dość pozytywne, bo kojarzy się z opiekunami i przyjaciółmi artystów z początku XX wieku, ale słowo to wiąże się też ze zwykłym kupiectwem, a praca z artystami to jednak coś więcej. Wracając do pytania, historia pokazuje, że trzeba mieć talent, żeby wykorzystać swój talent. Niektórzy mówią, że potrzebne jest też szczęście, czasem przypadek. Mnie się wydaje, że determinacja i wiara w to, co się robi, są bardzo istotne. Nie przeceniałabym roli marszanda, ale jak patrzę na kariery artystów, to widzę, że zazwyczaj mieli obok siebie kogoś, kto ich wspierał, doradzał, wspomagał. Zwykle jest ktoś, komu zależy na powodzeniu danego artysty. Teraz coraz częściej wsparcia udziela galerzysta, który, co naturalne, jest zainteresowany rozwojem swojego podopiecznego. Jednocześnie wiemy, że są różne modele tej współpracy: oparty na profesjonalnej przyjaźni, czasem na przyjaźni profesjonalno-prywatnej lub polegający na kontaktach czysto zawodowych.
Niektórzy artyści wspierani są przez instytucje, dostają stypendia, wyjeżdżają na rezydencje i dają sobie radę bez współpracy z prywatnymi galeriami.
Jest coraz większa grupa artystów żyjących od rezydencji do rezydencji, od stypendium do stypendium. Z pewnością można dać sobie radę bez współpracy z galerią; to zależy, jaki jest pomysł na samego siebie. Jednocześnie, żyjąc w ten sposób, również można współpracować z galerią, a nawet z kilkoma w różnych państwach. Coraz więcej jest artystów kosmopolitów, którzy przemieszczają się między krajami lub mieszkają np. w dwóch miastach europejskich. To akurat wymaga dość sporych nakładów lub sieci przyjaciół i kontaktów. Oczywiście większość artystów w pewnym momencie poszukuje stabilizacji: miejsca, pracowni, punktu odniesienia. Wówczas często decydują się na współpracę z galerią, choć jak mówiłam, mobilność też jej nie wyklucza.
Współpracuje pani z artystami już uznanymi, m.in. z Józefem Robakowskim i Natalią LL, oraz promuje pani młodych, zdolnych, takich jak Ewa Juszkiewicz czy Mateusz Szczypiński. Tymczasem galerie najczęściej skupiają się albo tylko na nazwiskach już zweryfikowanych przez rynek, albo na debiutantach.