Selektywna zbiórka odpadów w naszym kraju jest na niskim poziomie. W rezultacie np. Warszawa przekazała do recyklingu jedynie 16 proc. odpadów w 2018 roku. Problem jest systemowy. Brakuje odpowiednich narzędzi wzmacniających selektywną zbiórkę. Samorządy, prowadząc ją, przeznaczają możliwie najniższe kwoty, bo nie mają odpowiednich środków finansowych z funduszu rozszerzonej odpowiedzialności producenta na pokrycie kosztów selektywnej zbiórki, transportu i przetwarzania. A koszty te muszą być pokryte, więc to my wszyscy płacimy więcej, ale system wcale się nie poprawia – mówi Piotr Barczak, starszy specjalista ds. polityk odpadowych w European Environmental Bureau.
Dodatek promocyjno-informacyjny
„Walczymy ze smogiem”
Ponadto nie ma w Polsce popytu na materiały pochodzące z recyklingu. Selektywną zbiórkę odpadów mogłyby usprawnić, zdaniem ekspertów, ekonomiczne zachęty. – Pewnym ruchem w tym kierunku jest planowany powszechny system kaucyjny, który sprawi, że ludzie nie będą palić w piecach przynajmniej butelkami. Zwrócą je do odpowiednich punktów, dostając za nie pieniądze – dodaje Barczak.
Spalanie szkodzi zdrowiu
Brak systemowych rozwiązań powoduje, że odpady w dalszym ciągu są spalane w gospodarstwach domowych, co jest niezgodne z prawem oraz grozi karą grzywny i w spalarniach. Budowanie kolejnych spalarni, jak twierdzą fachowcy, nie jest właściwym rozwiązaniem, ponieważ nie pomoże w stworzeniu popytu na odpady z recyklingu, a śmieci nadal pozostaną w gospodarstwach domowych i tam będą przetwarzane.