Ot pudełko na kołach. Można dodać relingi czy dyfuzory, ale pewnych rzeczy się nie da ukryć. Funkcja przed formą. Jaki jest – każdy widzi. Przede wszystkim jest wysoki. Bardzo. Zdjęcia nie są w stanie tego oddać. Na niektórych podziemnych parkingach miałem lekki stres. Niepotrzebnie. Nawet z relingami dachowymi mieścił się wszędzie. Ledwo, ale się mieścił.
Praktyczną naturę vana widać tez w środku. To przede wszystkim miejsce pracy. I to – wbrew pozorom – jest komplement. Bo taki samochód musi być wygodny i ergonomiczny. I taki właśnie jest. Do tego dochodzi rewelacyjna wręcz widoczność. O jakości materiałów nie ma co się rozpisywać. Twarde plastiki wyglądają na uciekinierów z lat 90. Ale jakoś tu mi to nie przeszkadza. W tej cenie są całkowicie akceptowalne. Za to nic nie skrzypi i wszystko jest na swoim miejscu. Mam okno dachowe, dwustrefową klimatyzację, nawigację, kamerę... Mogę nawet wyłączyć kontrolę trakcji. Zupełnie nie czuję się jak w przerobionym dostawczaku. Skoro wspomniałem o nawigacji, to muszę na nią trochę ponarzekać. Co prawda trasy określała mi zawsze bezbłędnie, ale damski głos mówiący mi, gdzie mam jechać nie zawsze był gotów do pomocy. Jak w urzędniczka w ZUS-ie. Na część skrzyżowań wzięła sobie zwyczajnie przerwę – „teraz radź sobie człowieku sam i czekaj aż zjem swoją kanapkę z serem i pomidorem".