Cały czas mówimy tylko o rzadkich numizmatach o wartości wyłącznie symbolicznej, historycznej lub estetycznej. Odrębną dziedziną jest handel numizmatami, których cena zależy jedynie od aktualnych giełdowych notowań kruszcu, przede wszystkim złota.
Opłaca się poznać podstawowe zagrożenia w branży. Rynek zalewa powódź falsyfikatów. Nie kupujemy numizmatów od anonimowych sprzedawców. Wiosną i latem na jarmarkach perskich rynkowi debiutanci oszukiwani są metodą „na dziadka". Nobliwie wyglądający staruszek ze łzami w oczach sprzedaje pamiątkowe monety, bo potrzebuje na lekarstwa. Są to falsyfikaty. W antykwariatach żądamy dowodu sprzedaży pozwalającego na identyfikację zakupionego numizmatu. Zwykle jest to wydruk z fotografią ukazującą indywidualne cechy monety, stan zachowania i patynę.
Nie sprzedajemy rodzinnych numizmatów w postronnych miejscach. Nie korzystamy z ogłoszeń masowo rozlepianych na drzwiach klatek schodowych lub na rynnach bloków. Tajemniczy antykwariusz obiecuje w ogłoszeniach, że kupi od nas monety za gotówkę. Z moich reporterskich ustaleń wynika, że proponowana cena to ułamek procentu rzeczywistej ceny przedmiotu. Namierzenie takiego nieuczciwego nabywcy jest trudne lub niemożliwe. Pod żadnym pozorem nie wpuszczamy domokrążców do mieszkania.
Cena numizmatu zależy od stanu, od zachowanej patyny. Dlatego nie czyścimy monet. Moneta pozbawiona patyny traci handlową wartość. Nie prasujemy pogniecionych banknotów lub historycznych papierów wartościowych, ponieważ uszkodzimy fakturę. Fachową konserwację ewentualnie zleci antykwariusz. Na początek wystarczy wykonać zdjęcia i przesłać je internetem do antykwariatu jako ofertę sprzedaży.
Nie wyrzucamy żadnych numizmatów odziedziczonych po przodkach, poniewierających się w domowych szufladach. Nadal nie każdy wie, że na aukcjach wysokie ceny osiągają np. bony dewizowe Banku Pekao, które w czasach PRL upoważniały do zakupu deficytowych towarów w Peweksie. Bony najczęściej ma w ofercie Warszawskie Centrum Numizmatyczne.
Rynek numizmatów jest bardziej przejrzysty niż rynek obrazów. Informacje można konfrontować z archiwami różnych firm, z naukowymi monografiami różnych autorów. Na przykład w Warszawskim Centrum Numizmatycznym możemy bezpłatnie skorzystać z dostępnego na stronie banku informacji. Zawiera on wyniki ponad 200 tysięcy transakcji z okresu 20 lat. Opisy i fotografie pozwalają inwestorom na identyfikację numizmatów, na analizę wzrostu ich cen.