Jak wspierać zrównoważoną konsumpcję

Ostatni rok pokazał, że czas pandemii Covid-19 może być bodźcem do zmian zachowań konsumentów. Jednak zaangażowanie kupujących to za mało, by wspierać zrównoważoną konsumpcję. Eksperci są zgodni, że w ten proces muszą się włączyć także przedsiębiorcy, dystrybutorzy, rządy państw i wspólnot. Potrzebna jest również edukacja.

Publikacja: 22.04.2021 03:20

Należy pamiętać, że nawyki konsumentów zależą w dużej mierze od decyzji producentów, np. to oni muszą wyprodukować trwalsze i mniej szkodzące środowisku opakowania. To oznacza, że rozumienie zjawiska zrównoważonej konsumpcji potrzebne jest nie tylko samym nabywcom, ale też producentom i dystrybutorom, gdyż umożliwia wypracowanie nowoczesnych i proekologicznych rozwiązań w obszarze wytwarzania (np. racjonalizacja stosowania nawozów sztucznych), dystrybucji (np. kreowanie krótkich łańcuchów dostaw) i konsumpcji. To długotrwały proces, wymagający popularyzacji i przewartościowania czynników wyboru produktów i usług – mówi dr inż. Elżbieta Goryńska-Goldmann z Wydziału Ekonomicznego Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu.

Produkcja dóbr zaspokajających potrzeby każdego człowieka jest z jednej strony niezbędna, a z drugiej każdorazowo mniej lub bardziej negatywnie oddziałuje na środowisko. – Dotyczy to np. produkcji odzieży i żywności, ale także budowy domów i ich ogrzewania. Konflikt pomiędzy potrzebami społecznymi i ekologicznymi skutkami jest tym większy, im więcej ludzi zamieszkuje Ziemię. Dodatkowo, obecna gospodarka napędzana narastającymi innowacjami wytwarza produkty i usługi, które nie są wprawdzie niezbędne, ale ułatwiają życie. Czy w związku z tym konflikt na linii potrzeby społeczne – środowisko jest rozwiązywalny? – zastanawia się dr hab. Arkadiusz Sadowski, prof. z Wydziału Ekonomicznego Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu. Odpowiedzią jest pojęcie zrównoważonego rozwoju, w tym zrównoważonej konsumpcji. – Polega ona na świadomym zużywaniu dóbr i usług w celu zaspokojenia potrzeb, przy możliwie najmniejszym wpływie na środowisko. Uwzględnia także oddziaływanie na bioróżnorodność i ekosystemy, jest sprawiedliwa ekonomicznie i społecznie, odpowiednia dla zdrowia. Można m.in. ograniczyć spożycie, wybierać rodzaj spożywanej żywności (ekologiczna, tradycyjna, regionalna), rozsądniej kupować. Konsumenci w wyniku dokonywanych wyborów mają więc możliwość oddziaływania na swoje otoczenie. Zrównoważone nawyki zakupowe (np. noszenie własnych toreb, niekupowanie wody w plastikowych butelkach) mogą w znacznym stopniu ograniczyć zużycie plastiku i to bez szkody dla zaspokojenia własnych potrzeb – dodaje dr hab. Arkadiusz Sadowski.

Za każdą konsumpcyjną decyzją stoją konsekwencje społeczne i gospodarcze

Zdaniem prof. Szymona Szewrańskiego, kierownika Instytutu Gospodarki Przestrzennej na Uniwersytecie Przyrodniczym we Wrocławiu, zrównoważona konsumpcja, która respektuje ograniczenia nie tylko środowiskowe, ale także społeczne, to szerszy, wielopłaszczyznowy koncept.

– To świadomość, że za każdą konsumpcyjną decyzją stoją określone, długofalowe konsekwencje społeczne i gospodarcze, globalne, a nie tylko lokalne. Przypomnę sformułowanie z podręcznika socjologii Giddensa, że nasz wybór dotyczący miejsca, w którym wypijemy filiżankę kawy, to wybór polityczny o globalnym charakterze. Można więc mówić o zrównoważonej konsumpcji, tylko jeśli konsument dokonuje wyboru, myśląc o konsekwencjach swojej decyzji w trzech sferach – społecznej, środowiskowej i ekonomicznej – wyjaśnia prof. Szewrański. Żeby tak było niezbędna jest edukacja. Eksperci zgodnie twierdzą, że sama świadomość i zaangażowanie konsumentów, bez rozwiązań politycznych, systemowych, jest niewystarczające i niewiele zmieni. – Żeby konsumpcja była zrównoważona, nie może przekraczać możliwości planety. Jest taki wskaźnik – dwóch globalnych hektarów na osobę. To jest wymiar możliwości konsumpcyjnych wynikający głównie z zasobów naturalnych – z wykorzystanej energii, z tego, ile terenów zajmujemy jako gatunek, ile zjemy krów czy odłowimy ryb. To wszystko jest przeliczane na globalne hektary. Gdyby te zasoby przeliczyć na liczbę ludzi – to jedna osoba powinna konsumować trochę mniej niż 2 globalne ha. W Polsce dziś konsumujemy ok. 4 hektarów, a w Danii – 5 – dodaje. Drugi wymiar to wskaźnik HDI (Human Development Index), czyli wskaźnik rozwoju społecznego – powyżej 0,8 mają najlepiej rozwinięte kraje świata. – Chcielibyśmy, by państwa były rozwinięte, by mogły inwestować w edukację, zdrowie, transport publiczny, pracę, środowisko. Nie jest jednak sztuką być rozwiniętym krajem, który przejada zasoby planety. To się nazywa eksternalizacja kosztów – bogate państwa niekoniecznie u siebie mają problemy środowiskowe, ale eksportują te problemy w inne rejony świata lub na przyszłe pokolenia – mówi prof. Szewrański. Jego zdaniem zrównoważona byłaby taka konsumpcja, która widzi te wszystkie wymiary: godzi ograniczenia środowiskowe (dwa hektary na jedną osobę) z wyzwaniami dobrego rozwoju (0,8 HDI). – Niestety, żaden kraj nie spełnia tych warunków, bo albo jest nierozwinięty (ma niedostatki materialne), albo ma nadkonsumpcję kosztem planety – dodaje prof. Szewrański.

Receptą jest odmaterializowanie postępu

Eksperci zwracają także uwagę na internalizację kosztów. – Gdybyśmy za dżinsy płacili, uwzględniając m.in. zniszczenie środowiska, ślad wodny, być może wykorzystywanie nieletnich w pracy, kosztowałyby one pięć razy więcej niż teraz. Kupilibyśmy mniej – mówi prof. z Uniwersytetu Przyrodniczego we Wrocławiu.

Istnieje sposób na odwrócenie obecnej sytuacji. To przewartościowanie i odmaterializowanie postępu. – Jeśli przewartościujemy gospodarkę i wartością będzie bycie na koncercie niż kupno płyty, zdobycie nowej umiejętności zamiast kupna telewizora, to okaże się, że pieniądze inwestowane w spędzanie czasu zamiast w rzeczy nadal napędzają gospodarkę, a nie generują straty, jak produkty materialne. Rzeczy z biegiem czasu się psują i marnieją, a wspomnienia nabierają wartości – dodaje ekspert.

Bojkot się sprawdził

Świadomość wyzwań środowiskowych to krok w kierunku zmiany wzorców konsumpcji czy naszych postaw. – Niestety, nie liczyłbym na umiejętność samoograniczenia ludzi. Są badania, które pokazują, że samoograniczenie nie leży w naturze człowieka, że wolimy dołożyć kolejne elementy do skomplikowanego systemu, który staje się jeszcze bardziej skomplikowany, niż z czegoś zrezygnować. Ujmowanie sobie czegokolwiek z dobrostanu nie leży w naszej naturze. To nie znaczy, że nic nie należy robić – mówi prof. Szymon Szewrański. I podkreśla, że dzisiejsze nastolatki mają broń w ręku.

– Globalny kapitalizm wytworzył globalnego konsumenta, a ten ma w ręku mechanizm wywierania wpływu, jakim jest bojkot konsumencki. Bojkot sprawdził się już wielokrotnie, np. wymusił zmianę postępowaniu koncernu Shell, gdy ten chciał zatopić platformę wiertniczą, czy zmianę polityki NIKE – dodaje.

- Artykuł powstał w ramach dodatku promocyjno-informacyjnego „Dzień Ziemi". Partnerem dodatku jest BOŚ Bank.

Należy pamiętać, że nawyki konsumentów zależą w dużej mierze od decyzji producentów, np. to oni muszą wyprodukować trwalsze i mniej szkodzące środowisku opakowania. To oznacza, że rozumienie zjawiska zrównoważonej konsumpcji potrzebne jest nie tylko samym nabywcom, ale też producentom i dystrybutorom, gdyż umożliwia wypracowanie nowoczesnych i proekologicznych rozwiązań w obszarze wytwarzania (np. racjonalizacja stosowania nawozów sztucznych), dystrybucji (np. kreowanie krótkich łańcuchów dostaw) i konsumpcji. To długotrwały proces, wymagający popularyzacji i przewartościowania czynników wyboru produktów i usług – mówi dr inż. Elżbieta Goryńska-Goldmann z Wydziału Ekonomicznego Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu.

Pozostało jeszcze 89% artykułu
Ekonomia
Pracownik w centrum uwagi organizacji
Ekonomia
Korzyści dla firmy z wynajmu długoterminowego
Ekonomia
Czy sukces może uśpić czujność lidera?
Materiał Promocyjny
Porównywarka finansowa, czyli jak szybko wybrać najlepszy produkt bankowy
Materiał Promocyjny
Sześćdziesiąt lat silników zaburtowych Suzuki
Ekonomia
Świetny debiut Diagnostyki na GPW. Akcje mocno w górę