O czwartkowej sesji w Warszawie nie da się powiedzieć wiele więcej niż tylko to, że się odbyła. Poziom obrotów zbliżony do innych dni tego tygodnia dowodzi, że na rynku pozostają jedynie najbardziej zagorzali gracze i ci, co naprawdę muszą dokonać transakcji – zresztą niewielkich.
Po publikacji wszystkich kwartalnych raportów finansowych brakuje nowych impulsów do ruszenia rynkiem w którąkolwiek stronę. Wczoraj właściwie handlowało się akcjami tylko trzech spółek: PKO BP (obrót 216 mln zł), Telekomunikacji Polskiej (145 mln zł) i KGHM (89 mln zł). O reszcie trudno powiedzieć, żeby budziły większe zainteresowanie zarówno kupujących, jak i sprzedających. Jedynie pod koniec sesji zawarto kilka większych transakcji papierami Ruchu (analiza poniżej).
Sytuacji nie zmieniły też dane o lipcowej inflacji bazowej opublikowane przez NBP i cotygodniowy raport z amerykańskiego rynku pracy. Nie ma się co dziwić, skoro w obu przypadkach liczby okazały się zgodne z oczekiwaniami.
Na początku sesji zawieszono notowania akcji firmy restauracyjnej Sfinks. Konkurent, również giełdowy, AmRest ogłosił wezwanie na zapisywanie się na sprzedaż 11,2-proc. pakietu akcji Sfinksa po cenie 19,41 zł za sztukę. Dotychczas spółka, która prowadzi m.in. KFC, Pizzę Hut czy Burger Kinga, posiadała 14,05 głosu na WZA Sfinksa. Na koniec dnia kurs Sfinksa wzrósł o 0,94 proc., a AmRestu spadł o 1,81 proc.
Giełdy w Europie Zachodniej kończyły dzień w kiepskich nastrojach. Indeksy w Paryżu, Frankfurcie i Londynie spadły.