Przed kilkoma miesiącami Andrij Melnyk, wówczas ukraiński ambasador w Niemczech, w rozmowie z niemieckim dziennikarzem mówił, że nie dystansuje się od dziedzictwa Stepana Bandery i OUN (Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów, która jest odpowiedzialna za rzeź wołyńską, czyli ludobójstwo dokonane na Polakach na Wołyniu w czasie II wojny światowej).
Melnyk mówił, że Ukraińcy byli prześladowani w II RP „w sposób, który trudno sobie wyobrazić”. Twierdził, że Polska była dla Ukraińców w tamtym czasie „takim samym wrogiem jak nazistowskie Niemcy i ZSRR”. W kontekście zbrodni, jakich Ukraińcy dopuścili się na Polakach na Wołyniu, powiedział, że „takich masakr dokonywali również Polacy” i przekonywał, że ofiarą Polaków padło wówczas kilkadziesiąt tysięcy Ukraińców (w rzeczywistości, w czasie działań odwetowych podejmowanych przez Polaków w reakcji na zbrodnie dokonywane na polskich cywilach, zginęło ok. 2-3 tys. Ukraińców, Ukraińcy zamordowali ok. 50-60 tys. Polaków).
- Minister Zbigniew Rau podczas skandalu wywołanego wypowiedzią ambasadora jeszcze wtedy Melnyka w Berlinie, bardzo ostro ją potępił. I nasz stosunek do tych wypowiedzi pozostaje bez zmian - powiedział w poniedziałek Łukasz Jasina, rzecznik polskiego MSZ. - Oczywiście my nie jesteśmy od robienia Ukrainie polityki kadrowej. Ale między przyjaciółmi zawsze wszystkie sprawy mówi się wprost - dodał.
Czytaj więcej
Nominacja kontrowersyjnego dyplomaty na wiceministra spraw zagranicznych Ukrainy nie jest celowym uderzeniem w Polskę. Jednak wystawia stosunki między naszymi krajami na niepotrzebną próbę - rozważań o ludobójstwie.
- Ja się od niego odcinałem, dzisiaj też mogę powiedzieć, że odcinam się od jego poglądów, ale do głowy mi nie przyszło, żeby radzić komuś na Ukrainie, kogo mają sobie powołać na wiceministra, bo sobie nie życzę, żeby ktoś w Polsce takie rzeczy robił - komentował w Radiu Kraków Paweł Kowal. - Bo jak my uważamy, że my możemy u kogoś meblować, to ktoś do nas przyjdzie w końcu meblować. Odcinamy się od jego poglądów i właściwie tyle, co mogę powiedzieć. Skupiamy się na wojnie, dzisiaj są ważniejsze sprawy - ocenił.