Czytaj więcej
24 lutego Rosja rozpoczęła pełnowymiarową inwazję na Ukrainę. Ukraińskie Dowództwo Operacyjne "Południe" odnotowuje, że Rosjanie próbują doprowadzić do destabilizacji sytuacji w Mołdawii, gdzie doszło do antyrządowych protestów organizowanych przez prorosyjską partię.
"Rzeczpospolita": Premier Viktor Orbán przemawiając kilka tygodni temu w parlamencie w Budapeszcie, powiedział, że Węgry stoją po stronie pokoju, a Europa po stronie wojny. To deklaracja poparcia Rosji, wbrew innym państwom Unii, w tym Polsce, wbrew Ameryce.
Balázs Orbán: Jeśli każdy, kto jest po stronie pokoju, jest uznawany za stojącego po stronie (Władimira) Putina, to tracimy szansę racjonalnej dyskusji. Premier Orbán jest po tej samej stronie, co papież Franciszek, Henry Kissinger, Jürgen Habermas czy ekskanclerz Niemiec Nie można powiedzieć, że ci ludzie służą interesom Rosji.
W wypadku Gerharda Schrödera można być pewnym.
Miałem na myśli Angelę Merkel. Stanowisko Węgier jest jasne, wygłaszał je wielokrotnie premier Orbán: w tym konflikcie Rosja jest agresorem, łamie prawo międzynarodowe, zagraża integralności suwerennego kraju, a Ukraińcy są ofiarami, wspieramy ich integrację z UE. Pomagamy im, co prawda nie w takim stopniu jak Polska, ale porównując wielkość pomocy do PKB, to w stopniu podobnym jak Włochy, Francja czy Niemcy. Ale jednocześnie mamy inny pogląd na temat tego, jak Zachód powinien reagować na sytuację. Widzimy przedłużanie się wojny, rośnie ryzyko powstania zamrożonego konfliktu. A to nie jest w interesie Europy, spowoduje jej stagnację czy cofanie się w rozwoju. Szczególnie Europy Środkowej, a to oznacza, że naszemu regionowi będzie trudniej zmniejszyć dystans do Europy Zachodniej. Dlatego uważamy, że główni gracze, USA i Rosja, nie powinni odrzucać idei rozmów pokojowych. Trzeba siadać do stołu, starać się doprowadzić do zawieszenia broni i pokoju. To jest interes Europy.