– Byłem na to gotowy. Ale oczywiście, co muszę przyjąć do wiadomości, w Kijowie tego nie chciano – w ten sposób prezydent Frank-Walter Steinmeier skomentował fakt, że nie bierze udziału podróży do stolicy Ukrainy wraz z prezydentami Polski oraz państw bałtyckich.
– W Kijowie obawiano się, że przyjęcie prezydenta Niemiec w takim gronie byłoby rodzajem grubej kreski, czyli odpuszczeniem grzechów w następstwie swego rodzaju podróży pokutnej. Tego nie chciano, bo prezydent Steinmeier uchodzi w Ukrainie za jednego z architektów niemieckiej Russlandpolitik –mówi „Rzeczpospolitej” Kai-Olaf Lang, analityk berlińskiego think tanku Wissenschaft und Politik. Jego zdaniem decyzja Kijowa nie przysporzy Ukrainie sympatii w Niemczech, ale dotychczasowa polityka Berlina niewiele się zmieni, a decyzja o dostawie ciężkiej broni jest już raczej kwestią czasu.