Dwa tygodnie temu GUS wstępnie szacował, że wskaźnik cen konsumpcyjnych (CPI), główna miara inflacji w Polsce, wzrósł we wrześniu o 5,8 proc. rok do roku, najbardziej od 2001 r., po zwyżce o 5,5 proc. w sierpniu. Była to spora niespodzianka, bo ekonomiści przeciętnie sądzili, że inflacja przyspieszyła tylko minimalnie, do 5,6 proc. W piątek okazało się, że wzrost cen był nawet szybszy, niż sugerował pierwszy szacunek. Na domiar złego gwałtownie podskoczyła tzw. inflacja bazowa, która w większym stopniu niż inflacja ogółem wynika z dobrej koniunktury na rynku pracy i siły popytu konsumpcyjnego.