Prywatyzacja giełdy powinna ją wzmocnić

Przed wyborem inwestora strategicznego należy zbadać sytuację na giełdach już przejętych, np. w Lizbonie czy Mediolanie - pisze prof. Marek Wierzbowski, wiceprezes Rady Giełdy Papierów Wartościowych

Publikacja: 15.01.2009 01:50

prof. Marek Wierzbowski

prof. Marek Wierzbowski

Foto: Fotorzepa, Jak Jakub Ostałowski

Oficjalnie już ogłoszono zmianę planów prywatyzacyjnych GPW i zamiar zbycia ponad 74 proc. akcji inwestorowi strategicznemu, którym – jak możemy się spodziewać – będzie inna giełda. Jest to niewątpliwie efekt zmian zachodzących w świecie giełdowym w ostatnich latach.

Obserwując go od szeregu lat, najpierw dało się zauważyć przejście giełd z modelu ustabilizowanych instytucji, niekonkurujących ze sobą, na model agresywnie działających uczestników światowego rynku papierów wartościowych. Wiązało się to często z powierzeniem zarządu agresywnym menedżerom, wprowadzaniem nowych produktów, tzw. demutualizacją (odejście od modelu towarzystw wzajemnych), upublicznianiem giełd, za przykładem giełdy australijskiej, która pierwsza zaczęła notować własne akcje.

Wytworzyło się kilka centrów skupiających i przejmujących inne giełdy: Nowy York i Paryż (NYSE Euronext), które obejmuje szereg giełd europejskich, niemal ogólnoświatowy NASDAQ OMX, który przejął m.in. giełdy wokół Bałtyku, London Stock Exchange, która kontroluje już Borsa Italiana. Zdecydowanie agresywnie posuwa się do przodu Borse Dubai kontrolująca NASDAQ Dubai i posiadająca znaczny pakiet LSE. Bezpośrednio z nami konkurujący Wiedeń stworzył własną grupę, uzyskując decydujący wpływ na giełdy w Budapeszcie, Pradze i Lublanie. Naszych planów przejęć, poza obszarem Ukrainy, niestety nie udało się zrealizować, Wilno zostało przejęte przez OMX (czego nie mogę odżałować).

Nadal na świecie działa wiele tzw. niezależnych giełd, do których zalicza się również GPW. Wszystkie one stają wobec pytania: co dalej? Czy są w stanie, w perspektywie kilku lat, skutecznie konkurować ze wspomnianymi wyżej grupami giełd, a także alternatywnymi platformami obrotu, które często okazują się być bardzo efektywne i tanie.

Zbycie akcji GPW któremuś z inwestorów strategicznych będzie się równało wejściu do którejś z grup giełd. Oznaczać to będzie zapewne bogatszą ofertę na GPW, ale i przesunięcie się obrotu największymi spółkami na inne rynki.

Inwestorzy ocenią to zapewne pozytywnie, szczególnie gdy towarzyszyłoby temu zniesienie pewnych ograniczeń w inwestowaniu. Inaczej może to wyglądać z perspektywy emitentów. Cieszyć się oni będą z dostępu do szerszego kręgu inwestorów. Większość jednak naszych spółek giełdowych to spółki zdecydowanie małe, gdy porównać je ze spółkami notowanymi na innych giełdach. Takie spółki w mniejszym stopniu przyciągają uwagę inwestorów. Dlatego analizując różne warianty sprzedaży, rozważyć trzeba będzie dokładnie wprowadzenie takich rozwiązań, które zapewnią nie tylko utrzymanie obrotu w Warszawie, ale również perspektywę korzystania z dobrodziejstw wejścia na giełdę przez polskie spółki prywatne.

Istotne jest, aby Warszawa była centrum finansowym tej części Europy. Centrum finansowe to nie tylko giełda, ale też rozbudowane instytucje bankowości inwestycyjnej, firmy doradcze, audytorskie i prawnicze. Dlatego dobrze będzie, jeśli decyzję co do wyboru inwestora strategicznego poprzedzi zbadanie sytuacji na giełdach już przejętych, np. w Lizbonie, Amsterdamie, Helsinkach, Budapeszcie, Mediolanie itd. Pozwoli to na uniknięcie zagrożeń, jakie niesie ze sobą proces koncentracji świata giełdowego. Ilość dostępnych doświadczeń jest na tyle duża, że opierając się na nich, będzie można ukształtować relacje z przyszłym inwestorem w sposób zapewniający jak najwięcej korzyści dla naszej gospodarki.

Zbycie inwestorowi strategicznemu srebra rodzinnego, jakim chyba jest GPW, może budzić opory, jak zawsze w takich sytuacjach. Kto jednak dziś pamięta o giełdzie w Lyonie (na której modelu się wzorowaliśmy) czy Pacific Stock Exchange...

Oficjalnie już ogłoszono zmianę planów prywatyzacyjnych GPW i zamiar zbycia ponad 74 proc. akcji inwestorowi strategicznemu, którym – jak możemy się spodziewać – będzie inna giełda. Jest to niewątpliwie efekt zmian zachodzących w świecie giełdowym w ostatnich latach.

Obserwując go od szeregu lat, najpierw dało się zauważyć przejście giełd z modelu ustabilizowanych instytucji, niekonkurujących ze sobą, na model agresywnie działających uczestników światowego rynku papierów wartościowych. Wiązało się to często z powierzeniem zarządu agresywnym menedżerom, wprowadzaniem nowych produktów, tzw. demutualizacją (odejście od modelu towarzystw wzajemnych), upublicznianiem giełd, za przykładem giełdy australijskiej, która pierwsza zaczęła notować własne akcje.

Pozostało jeszcze 80% artykułu
Biznes
Liczne biznesy Dmitrija Miedwiediewa. Gigantyczna posiadłość ukryta nad Wołgą
Biznes
Zespół Brzoski od czerwca bez Brzoski. Przedsiębiorca odchodzi z zespołu ds. deregulacji
Biznes
Rozszerzona Odpowiedzialność Producenta: do KPRM trafiła ocena skutków regulacji
Biznes
Inpost przejmuje brytyjską spółkę. Meloni w Białym Domu oczarowuje Trumpa
Materiał Partnera
Konieczność transformacji energetycznej i rola samorządów
Biznes
Jak deregulacja może pomóc firmom? Ich oczekiwania sprawdził PIE