Mniej palenia to więcej świętowanych w życiu urodzin

Wapowanie to realna alternatywa dla palenia: zachowując przyjemność z nałogu, można oddać swojemu zdrowiu przysługę – przekonywali uczestnicy 7. edycji Global Forum On Nicotine. Zwłaszcza teraz, w czasach pandemii Covid-19.

Publikacja: 23.06.2020 10:00

W czasie pandemii koronawirusa konsumenci mają kłopoty z uzyskaniem potwierdzonych informacji

W czasie pandemii koronawirusa konsumenci mają kłopoty z uzyskaniem potwierdzonych informacji

Foto: AFP

Materiał powstał we współpracy z BAT

Wbrew wysiłkom branży tytoniowej i dużej grupy aktywistów, walczących z plagą, jaką jest palenie papierosów – wapowanie pozostaje w wielu krajach na indeksie. Jak dowodzili uczestnicy siódmej już edycji GFN, organizowanej tradycyjnie w Warszawie (tym razem online), władze wielu krajów traktują e-papierosy z olbrzymią rezerwą, jeśli nie niechęcią, a konsumenci zdają się nie szukać potwierdzonych informacji, zadowalając się obiegowymi opiniami.

Informacyjna luka

Sprawa nabrała znaczenia zwłaszcza obecnie, w obliczu koronawirusa. – Zgodnie z rozpowszechnionym przekonaniem palenie zwiększa ryzyko infekcji układu oddechowego – przypominał Riccardo Polosa, badacz Uniwersytetu Catania we Włoszech. – W ostatnich miesiącach zderzyliśmy się z dwoma takimi poglądami: według pierwszego palacze byli bardziej narażeni na zakażenie i szkody wywołane Covid-19. Drugi, wręcz przeciwnie, przypisywał im większą odporność na nową chorobę – dodawał.

– Obie opinie wyrażano bez odwołania się do jakichkolwiek dowodów czy badań dowodzących jakiegoś związku między paleniem a odpornością – sekundował mu Konstantinos Farsalinos z Uniwersytetu Patras w Atenach. Obaj naukowcy odwoływali się jednak do opublikowanych w ostatnich miesiącach badań z Wielkiej Brytanii i Izraela, których wyniki zdają się sugerować, że zapadalność na infekcje wśród palaczy (również byłych) jest od kilkunastu do kilkudziesięciu procent mniejsza niż wśród tych, którzy nigdy nie mieli do czynienia z papierosami. Mimo to jednak Polosa i Farsalinos zastrzegają, że w grę może tu wchodzić jeszcze szereg innych czynników, których w badaniach nie uwzględniono.

– W gruncie rzeczy mamy jednak do czynienia z informacyjną luką w zakresie tego, jakie są konsekwencje palenia czy wapowania w czasie epidemii – konkludował Roberto Sussman, badacz z Uniwersytetu Narodowego w Meksyku. Jak podkreślał, niemała w tym zasługa władz poszczególnych państw, które odnoszą się wrogo do wszelkich form tytoniowego nałogu, utwardzając stanowisko w ślad za rozmaitymi – często mało precyzyjnymi – doniesieniami na temat produktów tytoniowych.

Prawdziwa pandemia

Tych wątpliwości nie mają działacze organizacji pozarządowych. Ich głosem stała się była szefowa Stop Smoking Service w Leicester City Louise Ross, której powierzono kluczowe wystąpienie podczas GFN.

– Wypracowaliśmy wiele sposobów na rzucenie palenia, ale ten może się okazać wyjątkowy – mówiła o wapowaniu Ross. Początkowo sceptyczna, w 2013 r. postanowiła wziąć udział w konferencji na temat e-papierosów w Londynie.

– Pozwolono wapować wewnątrz, więc pierwsze, co mnie uderzyło, to brak kłębów dymu w hallu. I entuzjazm uczestników, gotowych rozprawiać o smakach, modelach urządzeń, a przede wszystkim o tym, że dla nich papierosy należą już do przeszłości – kwitowała.

Dla Ross korzyść dla zdrowia palaczy, będąca wynikiem przejścia z papierosów tradycyjnych na elektroniczne, nie ulega żadnej wątpliwości. – Potrzebujemy jak najwięcej takich transformacji, potrzebujemy, by palacze pozostawali tylko przy e-papierosach – kwitowała.

Zresztą, zdaniem Ross, barierą w procesie tej transformacji jest sama terminologia: dlatego antypapierosowi aktywiści są za stosowaniem terminu „wapowanie", co miałoby podkreślać różnicę między taką konsumpcją tytoniu a tradycyjnym paleniem.

Zarówno środowiska naukowe, jak i branża wydają się sekundować tym opiniom. – Tytoń to prawdziwa pandemia, nawet w tym roku odbierze życie większej liczbie ludzi niż Covid-19 – dowodził kanadyjski anestezjolog i współtwórca kilku kampanii przeciw paleniu John Oyston. – E-papierosy mogą ocalić życie 6 mln ludzi, tylko w USA, tylko w ciągu najbliższych lat – dorzucał.

Branża dostrzega potencjał nowego produktu. Jak podkreślają przedstawiciele tego przemysłu od ponad dekady wydatki związane z działalnością działów badań i rozwoju są skierowane na rozwijanie nowoczesnych produktów. Tylko w ciągu najbliższych kilku lat może się zdecydować na korzystanie z e-papierosów kilkadziesiąt milionów ludzi.

Materiał powstał we współpracy z BAT

Materiał powstał we współpracy z BAT

Wbrew wysiłkom branży tytoniowej i dużej grupy aktywistów, walczących z plagą, jaką jest palenie papierosów – wapowanie pozostaje w wielu krajach na indeksie. Jak dowodzili uczestnicy siódmej już edycji GFN, organizowanej tradycyjnie w Warszawie (tym razem online), władze wielu krajów traktują e-papierosy z olbrzymią rezerwą, jeśli nie niechęcią, a konsumenci zdają się nie szukać potwierdzonych informacji, zadowalając się obiegowymi opiniami.

Pozostało 88% artykułu
Biznes
Gigant doradztwa coraz bliżej ugody wartej 600 mln dol. Miał przyczynić się do epidemii opioidów
KONFLIKTY ZBROJNE
Amerykańskie rakiety nie przyniosą przełomu
Biznes
Foxconn chce inwestować w Polsce. Tajwańska firma szuka okazji
Biznes
Amerykanie reagują na uszkodzenia podmorskich kabli internetowych
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Biznes
Polska AI podbiła Dolinę Krzemową