Internetowe zbiórki funduszy, zwłaszcza w zamian za udziały w danym projekcie, czyli tzw. crowdfunding udziałowy, to coraz popularniejsza nad Wisłą forma pozyskiwania finansowania biznesu. Choć rynek ten – w porównaniu z USA czy Wielką Brytanią – znajduje się u nas w początkowej fazie rozwoju, to po taką formę wsparcia sięga coraz więcej podmiotów.
O znaczeniu zrzutek online mogą świadczyć choćby ostatnie sukcesy byłych dziennikarzy radiowej Trójki, którzy – dzięki pomocy internautów (za pośrednictwem serwisu Patronite) – uruchomili radio Nowy Świat czy kanał z podcastami o podróżach „Brzmienie świata".

Rekordowy rok
Z kolei o rosnącej pozycji crowdfundingu udziałowego może świadczyć fakt, że rodzimy Beesfund, największa platforma tego typu w Europie Środkowej, mimo pandemii w pierwszej połowie 2020 r. zebrała dla swoich emitentów 16,2 mln zł. To prawie jedna trzecia tego, co pozyskała od inwestorów w sumie od początku swojego istnienia (od 2012 r. zebrała łącznie ponad 50 mln zł) i niemal 13 proc. więcej niż w pierwszej połowie 2019 r. A, jak podkreślają eksperci, boom na taką formę pozyskiwania kapitału w Polsce dopiero się zacznie. Dzięki nowym regulacjom Unii Europejskiej wkrótce spółki będą mogły bowiem zdobywać w ramach finansowania społecznego jeszcze większy kapitał.
W ciągu sześciu miesięcy 2020 r. emisję akcji na Beesfund przeprowadziło 15 podmiotów (od początku istnienia platformy było ich już 77). Co ważne aż siedem z nich dołączyło do tzw. klubu miliona (pozyskało w ramach zbiórki w sieci ponad 1 mln zł). Dziś takich emitentów jest już w sumie 16. Jak zaznacza Arkadiusz Regiec, prezes Beesfund, znacznie zwiększyło się też grono inwestorów. W pierwszym półroczu zarejestrowało się 21,8 tys. użytkowników (w sumie jest ich już blisko 54 tys.). – Mimo trudnego okresu pandemii i zamrożenia gospodarki, które rzuciły się cieniem na II kwartał br., inwestorzy nie zniechęcili się i dalej aktywnie lokowali kapitał w spółkach, które sięgnęły po crowdinvesting – komentuje rekordowe półrocze.