Wokół spółki zrobiło się głośno po tym, jak rada nadzorcza odwołała z funkcji prezesa Andrzeja J. („Rz" napisała o tym pierwsza), który jest głównym świadkiem prokuratury w sprawie afery korupcyjnej w Sandvik Mining w Polsce, gdzie przez lata był prezesem (sprawę ujawniła katowicka „Gazeta Wyborcza").
Decyzja rady nadzorczej nie była związana z tą sprawą, bo została podjęta, zanim spółka miała pełną wiedzę o sprawie. – Oczywiście, że dziś z perspektywy widza decyzja rady i zarzuty wobec byłego prezesa wiążą się ze sobą, a tytuły w stylu „były szef Kopeksu i afera korupcyjna" mogą być różnie interpretowane. Nie chodziło przecież o sprawy Kopeksu, tylko Sandvik Mining. Błędne łączenie faktów nikomu nie służy – ani Kopeksowi, ani wyjaśnieniu sprawy Andrzeja J. – powiedział „Rz" Krzysztof Jędrzejewski.
Zarzuty prokuratorskie miał także Arkadiusz Śnieżko, były szef Ponaru i wiceprezes Kopeksu. Ale Jędrzejewski zapewnia, że łatki osoby otaczającej się podejrzanymi ludźmi się nie boi.
– Prezesa J. już nie ma, a pana Śnieżko oceniam według tego, jak pracuje i jakie ma kompetencje. I jestem z nich zadowolony. A sprawę Ponaru znam doskonale, proszę mi wierzyć, i uważam, że skoro prokuratura zawiesiła sprawę, to nie ma o czym rozmawiać – uważa Jędrzejewski. Pytany o nowego prezesa (obecnie p.o. jest wiceprezes Józef Wolski) powiedział, że nie chce podawać ani dat, ani personaliów.
A co z połączeniem z Famurem, na które tak czekają fundusze? – Zgadzam się ze stwierdzeniem, że połączenie konkurencyjnych podmiotów, jakimi są Kopex i Famur, teoretycznie mogłoby być wartością dodaną, ale Kopeksowi nie jest potrzebne takie połączenie i grupa nie bierze pod uwagę takiej możliwości – powiedział Jędrzejewski. Dodał, że do grupy nie planuje też włączać kontrolowanego przez niego Mostostalu Zabrze. A i jako giełdowy inwestor z majątkiem szacowanym na ok. 1 mld zł nie planuje innych inwestycji niż w spółki, które ma w portfelu (Kopex, Mostostal Zabrze, Rafamet).