Obie firmy chcą, by Brytyjczycy pokrywali dodatkowe 10 proc. kosztów w imporcie pojazdów z W. Brytanii, jakie Unia wprowadzi w razie braku ramowego porozumienia — dodał dziennik bez podania źródła tej informacji. Przedstawiciele obu firm odmówili komentarza, ale Nissan wyraził zaniepokojenie możliwym wpływem twardego brexitu na jego działalność. „Nakłaniamy negocjatorów W. Brytanii i UE do współpracy nad uporządkowanym, zrównoważonym brexitem, który będzie nadal zachęcać do wzajemnie korzystnego handlu" — cytuje Reuter komunikat.
Czytaj także: Brytyjski rząd chce skończyć z zakupami zwolnionymi z VAT
Premier Boris Johnson stwierdził 4 października, że nie pragnął szczególnie, by okres przejściowy upływający w końcu 2020 r. zakończył się bez umowy handlowej, ale W. Brytania mogłaby dostosować się do tego. Publikacja w „Nikkei" podkreśla jednak, jak brak uzgodnienia nowych stosunków handlowych może skłonić firmy zagraniczne działające w W. Brytanii do zmiany tej działalności w związku z dodatkowymi stawkami celnymi, które zmniejszą rentowność, a odprawy celne i przepisy spowodują dodatkowe komplikacje.
Toyota ma zakład w Derbyshire w środkowej Anglii, wyprodukowała w 2018 r. ok. 8 proc. z 1,52 mln samochodów w tym kraju, wytwarza też silniki w Walii. Nissan ma zakład produkcyjny w Sunderland w północno-wschodniej Anglii, za załogą 7 tys. ludzi. W czerwcu stwierdził, że zakład będzie nie do utrzymania, jeśli W. Brytania wyjdzie z Unii bez umowy.