Reklama

Klienci biur podróży nie myślą o wodach Dniepru i jadą do Bułgarii

W biurach podróży na razie nie widać zaniepokojenia wyjeżdżających do Bułgarii, chociaż stało się oczywiste, że wody Dniepru, spływające do Morza Czarnego, mogą być zanieczyszczone.

Publikacja: 12.06.2023 03:00

Bułgaria

Bułgaria

Foto: Adobe Stock

Bułgaria to jeden z najpopularniejszych kierunków wakacyjnych Polaków. Jest blisko i jest tam taniej, niż w innych wakacyjnych krajach. W biurach podróży zupełnie nie widać wstrzemięźliwości turystów w rezerwowaniu wakacji w Bułgarii. Jest ona w tzw. wielkiej piątce z niemal 8-procentowym udziałem w sprzedaży oraz – co zwraca uwagę – średnim kosztem wypoczynku na osobę znacznie poniżej tegorocznej średniej.

Rodzina czteroosobowa może tam spędzić tydzień za tyle samo, ile wyda jedna osoba np. na Wyspach Kanaryjskich. W tej chwili w opcji z przelotem i hotelem ze śniadaniem można znaleźć oferty zaczynające się od 1,1 tys. zł. W hotelu czterogwiazdkowym z dwoma posiłkami spędzimy tydzień płacąc ok 1,5 tysiąca złotych. Wyjazdy all inclusive, czyli wszystko w cenie, zaczynają się od ok. 2 tysięcy. To wszystko są oferty z wyjazdami do końca czerwca 2023.

Tama daleko od plaży

– Wysadzenie tamy na Dnieprze i niebezpieczeństwo zanieczyszczenia południowego fragmentu Morza Czarnego to zbyt odległe fakty, które skojarzyłby turysta, wykupujący wakacje na bułgarskim wybrzeżu – mówi Jarosław Kałucki, analityk rynku turystycznego z Travelplanet.pl.

Morze Czarne ma około 1200 kilometrów długości (mierząc według równoleżników) i około 600 kilometrów szerokości. Gdyby doszło do skażenia bułgarskiego czy tureckiego wybrzeża, wówczas mówilibyśmy o jednej z największych katastrof w historii, porównywalnej z wyciekiem ropy z tankowca Amoco Cadiz u wybrzeży Bretanii w 1978 r. lub Exxon Valdez u wybrzeży Alaski w 1989 r.

Reklama
Reklama

Czytaj więcej

Wakacje przyjazne dla portfela. Te kraje odwiedzimy najtaniej od lat

Odległość od ujścia Dniepru do północnego wybrzeża w Bułgarii (okolice Warny i Bałczika) to około 500 kilometrów. Jednak różnica między wspomnianymi katastrofami ekologicznymi a potencjalną, związaną z wysadzeniem tamy na Dnieprze, polega na tym, że te pierwsze wydarzyły się na morzach i w sposób nagły, natomiast w ostatnim wypadku służby ratownicze są przygotowane na ewentualne rozprzestrzenienie się skażenia z Dniepru do Morza Czarnego.

Potencjalnie większe zagrożenie skażeniem byłoby w przypadku wybrzeża rumuńskiego, ale tam Polacy tylko sporadycznie wyjeżdżają na wakacje. – Należy również pamiętać, że katastrofa ekologiczna na Morzu Czarnym to zdarzenie na razie czysto hipotetyczne – tłumaczy Jarosław Kałucki. – Ale zgodnie z art. 47 ust. 4 ustawy o imprezach turystycznych i powiązanych usługach, podróżny może odstąpić od umowy o udział w imprezie turystycznej przed rozpoczęciem imprezy turystycznej bez ponoszenia opłaty za odstąpienie od umowy, jeżeli wystąpią nieuniknione i nadzwyczajne okoliczności w miejscu docelowym lub jego najbliższym sąsiedztwie, mające znaczący wpływ na realizację imprezy turystycznej – mówi. Jak dodaje, warto też wykupić dodatkowe ubezpieczenie od rezygnacji o maksymalnie szerokim zasięgu.

Tragedie i odbudowy

Zazwyczaj rynek turystyczny jest dość odporny na zawirowania wywołane przez katastrofy ekologiczne. Chyba że są one tak gwałtowne, jak na przykład tsunami w Tajlandii i na Sri Lance w 2004 roku. Wtedy przez kilka lat wiadomo było, że turyści nie mają po co wracać, chyba że chcą jako woluntariusze pomóc odbudowywać infrastrukturę. Odbudowa po tym kataklizmie trwała do 2010 roku, a jej koszt sięgnął 4 miliardów dolarów.

Do zmian w ruchu turystycznym doprowadziła też arabska wiosna. Spowodowała wyhamowanie popytu na wyjazdy do Egiptu, Tunezji i Maroka w latach 2011–2012. Tyle że wtedy to biura podróży wycofały się z ofert, proponując swoim klientom inne kierunki, mimo że wiele osób uważało, że dla turystów praktycznie nie ma zagrożenia. Odbudowa turystyki zajęła tam aż pięć lat.

Masowe rezygnacje turystów miały miejsce w ubiegłym roku, kiedy w Hiszpanii i Portugalii paliły się lasy. Wtedy ministerstwa spraw zagranicznych, w tym polskie wydały ostrzeżenie przed wyjazdami w zagrożone regiony.

Reklama
Reklama

Ostatni kataklizm, jaki dotknął regionów turystycznych, to powodzie i wybuch wulkanu Etna w sycylijskiej Katanii oraz powódź we włoskiej prowincji Emilia Romagna. Włosi bardzo obawiali się, że te dwa kataklizmy spowodują utratę tegorocznego sezonu turystycznego. W przypadku Sycylii to się nie spełniło. Poziom rezerwacji już jest podobny do zeszłorocznego. Znacznie gorzej jest w przypadku Emilia Romagna, bo powódź zniszczyła tam domy i nawet mieszkańcy musieli je opuścić, a teraz je odbudowują.

Podobnie jest z trzęsieniem ziemi w Turcji, w którym zginęły w tym roku tysiące osób. Hotelarze szybko wytłumaczyli, że wybrzeże tak egejskie, jak i Morza Śródziemnego, w żadnym wypadku nie ucierpiało. Turcja jest w tym roku najchętniej wybieranym kierunkiem wakacyjnym przez Polaków.

Biznes
Ostrzeżenie szefa NATO, eksport polskich kosmetyków i cła Meksyku na Chiny
Biznes
Nowa Jałta, czyli nieznane szczegóły planu Donalda Trumpa
Materiał Promocyjny
Polska jest dla nas strategicznym rynkiem
Biznes
MacKenzie Scott rozdaje majątek. Była żona Bezosa przekazała ponad 7 mld dolarów
Materiał Promocyjny
Jak producent okien dachowych wpisał się w polską gospodarkę
Biznes
Bruksela pod presją, kredyty Polaków i bariery handlowe w UE
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama