Łączne emisje zmalały w minionym roku o 0,5 proc. - wynika z danych Federalnego Urzędu Środowiska Umweltbundesamt (UBA). "Nastąpił istotny spadek emisji związanych z energetyką, natomiast wzrosły emisje sektora samochodowego i przemysłowego. Dlatego też są konieczne dodatkowe działania, aby Niemcy znalazły się znów na drodze realizowania założonych celów: - stwierdził urząd.
W energetyce, która stopniowo przechodzi na wykorzystanie odnawialnych źródeł emisje zmalały o 4,1 proc. czyli o 13,7 mln ton, z kolei w sektorze transportu wzrosły o 2,3 proc. do 170,6 mln mln ton, bo zwiększyła się liczba posiadaczy samochodów, a prosperująca gospodarka oznaczała więcej ciężkich pojazdów na drogach. Spowodowała też wzrost emisji spalin przez rafinerie, huty i zakłady chemiczne.
Niemcy zrezygnowały z założonego celu zmniejszenia do 2020 r. emisji o 40 proc. wobec poziomu z 1990 r.; według stanu na dziś, osiągnęły zmniejszenie o 27,7 proc. Teraz rząd założył zmniejszenie o 55 proc. do 2030 r. i obiecał wprowadzić w 2019 r. ustawę o klimacie bardziej wymagającą wobec zapóźnionych sektorów. Motoryzacji grozi ponadto perspektywa ograniczeń wjazdu diesli do miast.
Łączne emisje gazów cieplarnianych w Niemczech wyniosły 904,7 mln ton równoważnika CO2, rok wcześniej było to 909,4 mln ton. Większość stanowił dwutlenek węgla: 797,3 mln t, ale zmalał o 0,6 proc. z 801,6 mln t rok wcześniej. Na inne szkodliwe gazy przypadło 107,4 mln t, mniej od 108 mln w 2016 r. - podał UBA i wyjaśnił, że oszacował je na podstawie praktyki i danych makroekonomicznych. Mogą więc jeszcze ulec zmianie do maja.