Reklama

Jedź na Sławatycze, czyli drogowskazy stawiane zza biurka

Trzeba było kilku miesięcy starań oraz interwencji wojewody śląskiego, aby na najruchliwszej wylotówce z Warszawy, w Jankach, ustawić właściwy znak – że to szosa do Katowic

Publikacja: 04.05.2008 01:18

Jedź na Sławatycze, czyli drogowskazy stawiane zza biurka

Foto: Fotorzepa, Bartosz Jankowski

Długi czas drogowskaz wskazywał tylko Wrocław, a setki kierowców podążających na Górny Śląsk błędnie skręcały w lewo – w szosę krakowską. Zamiast w ósemkę, wjeżdżali w siódemkę. Dopisanie nazwy „Katowice” przekraczało możliwości urzędników drogowych i ich prawne kompetencje. Przepisy na to nie pozwalają – twierdzili zgodnie przedstawiciele administracji drogowej.

Podobne kurioza jak w Jankach spotykamy często na polskich drogach krajowych, o drugorzędnych już nie wspominając. Jechałem niedawno znad jezior mazurskich do Warszawy najprostszą trasą: Giżycko – Pisz – Łomża – Warszawa. Drogowskaz wskazuje: najbliższe miasto powiatowe (kilkanaście kilometrów), Łomżę (kilkadziesiąt kilometrów) i Sławatycze (ponad 300 kilometrów). O Warszawie cisza.

Jakie Sławatycze? Zacząłem się zastanawiać, czy nie pomyliłem drogi, zwłaszcza że z Mazur do centrum Polski prowadzi kilka prawie równoległych szos. Później skojarzyłem, że może chodzi o przejście graniczne. Rzeczywiście, o to chodziło, choć to zupełnie inny region (Polesie Lubelskie na granicy z Białorusią). Co łączy tę szosę z tym przejściem? To, że akurat ten numer drogi (K63) kończy się w Sławatyczach. Chyba tylko to, bo wątpię, by jakiś kierowca przejechał kiedykolwiek tę trasę.

Wróćmy na ósemkę pod Wyszków. Wyjeżdżając z tego miasta, dowiemy się, ile kilometrów jest do: Warszawy, Wrocławia i – uwaga! – Kudowy-Zdroju (gdyby ktoś nie wiedział, leży ona w Kotlinie Kłodzkiej nad granicą czeską). O zbliżającym się Radzyminie ani słowa. Może przynajmniej przy nielicznych autostradach jest lepiej? Skądże. – Zbliżając do Strykowa od strony Brzezin, nie znajdziesz ani jednej tablicy informującej, którędy można dojechać do autostrady – opowiada jeden z kierowców.

To jasne, że za tak licznymi absurdami (chce się powiedzieć konsekwentnymi) w oznaczeniach na polskich drogach stoi nie tylko nieudolność urzędników drogowych, ale także „wyższe” racje.

Reklama
Reklama

To zasady ustawiania drogowskazów. Jak wyjaśnia inż. Piotr Gołębiowski, specjalista od tych spraw w Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad, w Polsce obowiązuje system podążania drogowskazów za numerem drogi. Jeżeli więc jesteśmy na ósemce (K8) – czy to pod Wyszkowem czy Jankami – to podaje się najbliższe miasto na tej szosie, jako drugie – duży węzeł, np. Warszawę bądź Wrocław, i jako trzecie – miejscowość końcową drogi, czyli przejście graniczne. Standard drogowskazów pokazuje ramka

Stąd Kudowa pod Wyszkowem czy Sławatycze – na Mazurach. Trzymając się konkretnego numeru drogi, drogowskazy nie podają więc miejscowości leżących nieco z boku czy na szosie z innym numerem. Ponieważ Katowice leżą na jedynce, a nie na ósemce, stąd opór warszawskich drogowców, aby na ósemce w Jankach napisać także „Katowice”. Katowiczanom nie przeszkadzało jednak na swojej wylotówce napisać „Warszawa”, choć jedynka formalnie prowadzi do Gdańska.

Nie wiem dokładnie, ilu wśród skręcających w Jankach w prawo – na szosę katowicką, jedzie do Katowic, a ilu w kierunku Wrocławia. Najważniejsze, że ósemką można jechać i tam, i tam, a najwięcej kieruje się i tak w bliższe okolice: do Mszczonowa, Rawy czy Tomaszowa Mazowieckiego. Podobnie jak w lewo skręcają jadący nie tylko do Krakowa, ale także do Grójca, Radomia czy Kielc, a poza tym ci odbijający z głównego szlaku w Radomiu – na Tarnobrzeg, Rzeszów, a w Kielcach – na Tarnów, Nowy Sącz i jeszcze dalej. Daną szosą, w danym miejscu, jadą kierowcy do różnych miejsc, skręcając w różne inne drogi. Nie tyle bowiem jeździmy konkretnie ponumerowanymi drogami, np. ósemką z Suwałk do Kudowy, ile z jednego miasta do drugiego, np. z Warszawy do Katowic. Dlaczego więc nie napisać przy wjeździe na gierkówkę w Jankach, że prowadzi do Katowic, wskazać to miasto obok Wrocławia, może jeszcze np. z Piotrkowem, gdzie drogi na Wrocław i Katowice się rozchodzą (i z ósemki trzeba wjechać na jedynkę).

Jeśli ktoś przejechał choćby 100 km, np. w Niemczech czy we Francji, wpada zaraz w tamtejszy dryl drogowy. Konsekwencja w oznaczaniu dróg jest tam taka, że na zjeździe z autostrady czy na rondzie zmieniamy bieg jak automat. W Polsce kierowca musi się nieraz zatrzymać, gdyż zamiast Warszawy czy Łodzi widzi na drogowskazie nic niemówiącą miejscowość.

Zbliżające się wakacje i dłuższe wyjazdy to dobra okazja do usunięcia największych absurdów. Żeby nie było tak, że szybciej zdołamy opasać Polskę siecią autostrad, a miasta i miasteczka obwodnicami, niż postawić na drogach sensowne drogowskazy. Mówiące, dokąd szosą można dojechać.

Tablica kierunkowa (E-13): Wskazuje kierunek i odległości do głównych miejscowości położonych przy danej drodze.

Reklama
Reklama

Tablica szlaku drogowego (E-14): Wskazuje numer drogi i odległość do głównych miejscowości położonych przy danym szlaku drogowym.

Zasada (niepraktyczna i najwyraźniej błędna) jest taka, że drogowskazy wskazują miejscowości leżące na danym numerze drogi. Jeśli główne miejscowości na niej nie leżą, znaki takie stają się bezużyteczne, a nawet mylące.

Biznes
Ostrzeżenie szefa NATO, eksport polskich kosmetyków i cła Meksyku na Chiny
Biznes
Nowa Jałta, czyli nieznane szczegóły planu Donalda Trumpa
Materiał Promocyjny
Polska jest dla nas strategicznym rynkiem
Biznes
MacKenzie Scott rozdaje majątek. Była żona Bezosa przekazała ponad 7 mld dolarów
Materiał Promocyjny
Jak producent okien dachowych wpisał się w polską gospodarkę
Biznes
Bruksela pod presją, kredyty Polaków i bariery handlowe w UE
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama